środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 7 i ostatni - Zawsze i na zawsze skarbie.


Pierwsze dni po przyjeździe Shakiry do Barcelony były dla wszystkich przełomowe.
Piosenkarka bardzo stęskniła się za swoim ukochanym i nie wahała się okazać tego, że żałuje swojego postępowania i że go kocha. Trasa koncertowa sprawiła, że wróciły jej chęci do życia i była gotowa na nowo skupić się tylko i wyłącznie na rodzinie. Zadowoliła fanów, przyszedł teraz czas na Gerarda i Milana. Dziecko na nowo odzyska matkę, a piłkarz partnerkę. Brakowało jej dotyku Pique i jego powalającego uśmiechu, dlatego po powrocie chciała nacieszyć się nim w stu procentach i spędzała z nim każdą jego wolną  chwilę.
Zaborczość Shakiry w znacznym stopniu utrudniała piłkarzowi spotkania z opiekunką, do jakich się bardzo przyzwyczaił. Nie narzekał zbytnio jednak na ten fakt, ponieważ uwielbiał ciało swojej ukochanej i zrozumiał, że się za nim stęsknił. Brakowało mu całej Kolumbijki i dotarło do niego, że mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, on nadal ją kocha. Wokalistka w bardzo inteligentny sposób wytłumaczyła mu motywy swojego zachowania i Gerard nie miał już do niej żalu o to, że wyjechała. Nie mógł mieć żalu, przecież dzięki temu rozwinęła się znajomość z Loną.
Gerardowi, mimo obecności Shakiry w willi, kilka razy udało się spotkać sam na sam z opiekunką i wymienić z nią kilka czułych gestów. Zawsze jednak odbywało się to w strachu, że zostaną przyłapani. Lona obserwując Gerarda i wokalistkę : to jak się traktowali, jak rozmawiali, ile czasu spędzali razem, zrozumiała kilka rzeczy. Piłkarz może i powiedział, że ją kocha, jednak to nie było prawdą. Kochał może i jej ciało, jednak nie ją. Nie mógł jej darzyć uczuciem, ponieważ nigdy nie przestał kochać Shakiry. Lona była dla niego tylko stanem przejściowym, kimś, kto pomógł mu rozładować napięcie i sprawił, że nie nudził się przez te sześć miesięcy. Wcześniej nie dopuszczała do siebie myśli, że może być dla niego tylko zabawką, jednak miłość i oddanie, jakie biły z jego oczu, kiedy patrzył na piosenkarkę, nie pozwoliły jej się dalej łudzić. Mogła teraz w końcu powiedzieć Gerardowi, że to koniec i mieć pewność, że ich intymne spotkania już się więcej nie powtórzą. Była zadowolona z takiego obrotu spraw, ponieważ mogła w końcu całkowicie poświęcić się związkowi z Cesciem. Mogła być w końcu jego i dać wszystko, na co zasługiwał.
Lona miała do siebie żal, że była taka głupia. Potrzeby seksualne przytłumiły jej racjonalne myślenie. Uważała, że związek z dwoma piłkarzami nie jest niczym nienormalnym i czerpała z obu korzyści. Wyrzuty sumienia z czasem stawały się coraz większe, a ona nadal nie potrafiła przestać. Powrót wokalistki do Barcelony był dla niej jak zimny prysznic, którego od dawna potrzebowała. Całkowicie zrozumiała ogrom swojego błędu i pragnęła go naprawić. Wiedziała, że czasu nie da się cofnąć, ale może przecież zachowywać się lepiej w przyszłości i wyciągnąć wnioski z tego, co się już wydarzyło. Do Lony dotarło w końcu, że jedyną osobą, którą kocha, jest Francesc Fabregas i że to z nim pragnie spędzić resztę życia. Gdyby mogła mówić o tym, co działo się w willi Pique, podziękowałaby Shakirze za to, że otworzyła jej oczy.
Gerard jednak nie wiedział o przemianie, jaka zaszła w opiekunce. Nie było sprzyjającej okazji do tego, by ta poinformowała go, że to koniec. Mimo że piłkarz zrozumiał w końcu, że jedyną miłością jego serca jest Shakira, dolna część jego ciała nie miała zamiaru rezygnować z dwóch cudownych kobiet. Piłkarz wyczekiwał z niecierpliwością momentu, kiedy pani jego serca choć na godzinę opuści jego dom. Uważał się za ogromnego szczęściarza, ponieważ ani Kolombijka, ani jego najlepszy przyjaciel, nie dowiedzieli się o jego potajemnych przygodach z Hiszpanką. Gerard nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Uważał, że kocha obie kobiety, jednak każdą z nich darzy innym rodzajem miłości, dlatego żadnej z nich nie zdradzał. A co do Cesca, skoro był on tak głupi, by niczego nie dostrzec, to dla Gerarda było to przyzwoleniem dla jego działań. Z ochotą spędzał czas w sypialni z piosenkarką, a kiedy ta nie patrzyła, delikatnie dotykał opiekunkę swojego syna. Gerard Pique uważał się za faceta szczęśliwego – miał dwie kobiety, które go zaspokajały i które mieszkały razem z nim pod jednym dachem. Żyć, nie umierać.

*

Od trzech dni Lona nie najlepiej się czuła. Była otępiała, bolała ją głowa i najchętniej nic, tylko by spała. Początkowo przypuszczała, że może być przeziębiona, jednak te objawy zbiegły się w czasie z dniami, kiedy powinna dostać okres. Po raz chyba pierwszy w życiu czekała na niego z utęsknieniem, ponieważ zdarzyło jej się z Gerardem zapomnieć o zabezpieczeniu i obawiała się konsekwencji. Okres jednak się nie pojawiał.
Lona nie mogła dłużej żyć w niepewności. Przeczuwała, co mogło się zdarzyć, jednak potrzebowała potwierdzenia. Do wyjścia do apteki zbierała się prawie cały dzień. Nie potrafiła znaleźć w sobie odwagi, by podejść do farmaceutki i poprosić o test ciążowy. Bała się, nie dlatego, że może nosić w sobie dziecko, ale dlatego, że nie potrafiła sobie wyobrazić, co będzie potem, kiedy ten maleńki człowiek pojawi się na świecie. W głowie miała wiele scenariuszy przyszłości i żaden z nich jej nie zadowalał.
W końcu udało jej się odnaleźć w sobie odwagę i odwiedziła aptekę. Siedziała teraz na brzegu łazienki i w dłoni kurczowo ściskała rozpakowany już test ciążowy. Nie potrafiła się zmusić do tego, by spojrzeć na wynik. Wiedziała, że ta chwila diametralnie zmieni jej życie. Już nic nie będzie takie samo, a ona nie była pewna, czy podoła konsekwencjom.
Wzięła głęboki oddech i spojrzała w dół, wprost na wynik testu. Jej przypuszczenia okazały się trafne - nosiła w sobie dziecko. Jęknęła cicho i przeczesała włosy. Mimo że spodziewała się tego, poczuła się jakby została trafiona obuchem w brzuch. Podeszła do umywalki i ochlapała twarz zimną wodą, po czym spojrzała w lustro. Była strasznie blada. Po jej policzku spłynęła samotna łza.
Zrozumiała, że jej życie właśnie wywróciło się do góry nogami. Nie dość, że musiała oznajmić jakoś Gerardowi, że zostanie ojcem, to nie mogła nie powiedzieć prawdy Cescowi. Sam by w końcu zauważył, ale ona nie chciała go więcej okłamywać. Przerażało ją, że ta ciąża może sprawić, że jej związek się rozpadnie. Który facet chce żyć z ciężarną, nie będąc przy okazji ojcem dziecka? Nie miała zielonego pojęcia, co zrobi z tą ciążą. Była pewna, że urodzi dziecko, ale nie miała żadnej koncepcji na dalszą przyszłość. Czy nadal będzie opiekunką Milana? Nadal będzie mieszkać w willi Gerarda? Będzie wychowywać swoje dziecko tuż obok Shakiry wychowującej swojego syna? Ten pomysł wydawał jej się chory, ale na tę chwilę nie miała lepszego.

                                                        *                                                               

Lona wiedziała, że rozmowy z oba piłkarzami będą trudne, jednak za mniejsze zło uważała poinformowanie Gerarda, że zostanie ponownie ojcem. Niestety nie było to tak łatwe, jak przypuszczała z powodu obecności piosenkarki w domu. Nie potrafiła znaleźć chwili sam na sam z obrońcą i bardzo się denerwowała, ponieważ obawiała się, że w jakiś dziwny sposób jej brzuch będzie widać, nawet jeśli był to dopiero pierwszy miesiąc ciąży.
Okazja do rozmowy z błękitnookim znalazła się dopiero niecały tydzień po tym, jak opiekunka odkryła, że nosi w sobie dziecko. Shakira zabrała Milana i razem z Daniellą i Lią poszli na ogromny plac zabaw znajdujący się na jednej z barcelońskich plaż. Młoda Hiszpanka wiedziała, że nie może dłużej ukrywać prawdy przed Gerardem. Już dawno miała przygotowane to, co mu powie, czekała tylko na odpowiedni moment.
Zastała go siedzącego w salonie z butelką piwa i oglądającego jakiś mecz koszykówki w telewizji. Usiadła naprzeciwko niego na kanapie i poczekała na koniec drugiej kwarty, po czym wzięła do ręki pilota i jednym kliknięciem wyłączyła plazmę.
- Lona, ja oglądam! – wykrzyknął piłkarz, a jej od razu przypomniała się ostatnia sytuacja, kiedy tak powiedział i to, co się wtedy wydarzyło. Zrobiło jej się trochę cieplej, jednak od razu pokręciła głową. Nie po to tutaj przyszła.
- Musimy porozmawiać … - zaczęła, jednak Gerard nie dał jej dokończyć.
- Skarbie ja wiem, dla mnie ta sytuacja też jest trudna. Też za tobą tęsknię – podniósł się z fotela i usiadł na kanapie obok Hiszpanki – Ale spokojnie, Shaki niedługo wyjdzie na jakiś dłuższy wywiad czy imprezę i wtedy będę cały twój – wziął ją za rękę i zaczął kreślić kciukiem kółka we wnętrzu jej dłoni.
- Gerard skończ! – krzyknęła i odsunęła się od niego na drugi koniec kanapy.
- Uwielbiam jak jesteś taka stanowcza – puścił jej oczko i znowu się do niej przysunął – Skarbie jeśli chcesz, to może już teraz.
- Nie, ty nie rozumiesz! – Lona wstała i zaczęła chodzić po salonie. Zupełnie nie tak wyobrażała sobie tę rozmowę. Przygotowując  sobie jej scenariusz zapomniała, jak bardzo niewyżyty może być piłkarz.
- Masz rację, nie rozumiem – uważnie śledził jej ruch zastanawiając się, o co może jej chodzić. Skoro nie o seks, to co? Przecież nie będzie chciała po raz kolejny go zostawiać. Doskonale pamiętał, co wydarzyło się ostatnim razem, kiedy chciała  zakończyć ich znajomość.
- Gerard, jest taki czas, kiedy trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny…
- Kurwa, chyba nie chcesz powiedzieć Shakirze! – poderwał się z kanapy.
- Siadaj i daj mi skończyć – warknęła. Nie miała zielonego pojęcia, skąd znajduje w sobie tę stanowczość, jednak wiedziała, że inaczej nie może się nie zachować. Gerard potulnie wrócił na swoje miejsce i wpatrywał się uporczywie w Hiszpankę. – Nie, nie chcę jej powiedzieć. Jednak wydarzyło się coś innego, coś czego nie planowaliśmy. Czasem tak jest, kiedy dorośli nie uważają.
- O czym ty pieprzysz?!
- Okres mi się spóźnia – Lona postanowiła powiedzieć mu prawdę prosto z mostu – Jestem w ciąży Gerard. Będziemy mieli dziecko.
Piłkarz ryknął śmiechem. Przez długą chwilę nie mógł się opanować. Lona stała i wpatrywała się w niego licząc, że będą mogli w końcu dokończyć rozmowę.
- Ty sobie żartujesz, kurwa? Nie śmieszne Lona, serio – zamarł na widok jej poważnej twarzy – Nie żartujesz sobie? O żesz kuźwa maź – przywalił pięścią w stolik do kawy – Jak mogłaś się nie zabezpieczać?! To na pewno nie moje dziecko!
- To jest twoje dziecko.
- Nie masz pewności. Pewnie jest Fabregasa i teraz chcesz mnie wrobić w alimenty!
Lona poczuła  się jakby Pique ją uderzył. Nawet w najgorszych wyobrażeniach nie spodziewała się takiej jego reakcji. Oskarżenia piłkarza były niedorzeczne i bardzo ją zabolały.
- To na pewno jest nasze dziecko. Ja i Cesc nigdy nie uprawialiśmy seksu – powiedziała chłodno. Po raz kolejny dotarła do niej niedorzeczność jej życia i jej związków.
- Kurwa mać!
- I co teraz zrobimy Gerard?
- Nic nie zrobimy – piłkarz miotał się po salonie – Było nam miło, ale nie będziemy się bawić w szczęśliwą rodzinkę. Mam już Shakirę i Milana, więcej nie potrzebuję. Złapałaś mnie na dziecko i myślisz, że wyciągniesz ze mnie kasę. Nie ma mowy!
Każde słowo piłkarza było dla Hiszpanki jak sztylet wbijany w serce. Całkowicie wyparł się jej i dziecka, a na dodatek wysuwał idiotyczne oskarżenia. Nigdy by nie wpadła, by zrobić coś takiego, o co on ją podejrzewał. Usiadła oszołomiona w fotelu, w którym wcześniej siedział on.
- Gerard ale … ale …. – zupełnie nie wiedziała, co powiedzieć – Przecież to będzie twoje dziecko, nie możesz się go wyprzeć!
- Mogę i to zrobię. Mam tylko jedno dziecko – warknął – Shakira nie może się o niczym dowiedzieć. Teraz wiem to już na pewno. Było miło, ale to koniec Lona. Zwalniam cię.
- Nie możesz! Kobiet  w ciąży nie wolno zwalniać.
- Ja jednak to zrobię. I tak nikomu nie powiesz, że zwolniłem ciężarną. Przecież utrzymujemy naszą znajomość w tajemnicy, prawda? – uśmiechnął się perfidnie – Pogódź się z tym, że już tu nie pracujesz. Dostaniesz wypowiedzenie  i tyle.
- Ale za co ja wychowam dziecko, twoje dziecko, Gerard?
- To już nie mój problem – włożył telefon do kieszeni i wyszedł z salonu zostawiając w nim zapłakaną Lonę.
Nie mogła powstrzymać łez. W jednej chwili została bez niczego. Bez pracy, bez ojca dziecka i najprawdopodobniej zostanie też bez swojego ukochanego. Skoro Gerard tak zareagował na wieść o jej ciąży, to wolała nawet nie myśleć, co zrobi Cesc. Nie pozostawało jej nic innego jak spakować swoje rzeczy i wynieść się z domu Pique. To był koniec.

*

Cesc przyszedł do domu Gerarda z chęcią odwiedzenia Lony. Zaczynał się o nią martwić. Od dwóch nie dała znaku życia, nie odzywała się do niego, nie odbierała jego telefonów, nic. Miał nadzieję, że w domu przyjaciela w końcu się z nią zobaczy i dowie się, o co chodzi. To, że tak go ignorowała, nie było normalne. Próbował znaleźć jakiś powód takiego jej zachowania, jednak nic nie przychodziło mu do głowy.
Bez pukania wszedł do willi i od razu skierował się do salonu. Wiedział, że tam znajdzie swojego przyjaciela i będzie go mógł wypytać o ukochaną. Nie mylił się, Gerard siedział przed telewizorem.
- Hej, jest może Lona?
- Kto? – spojrzał na przyjaciela tępym wzrokiem i wrócił do oglądania telewizji.
- No Lona, moja dziewczyna i opiekunka twojego syna. Jest może w domu? Ostatnio się nie odzywała i nie wiem, może chora jest czy coś.
- Nie, nie jest chora.
- To jest w domu?
- Nie – nie odrywał wzroku od telewizora.
- A kiedy wróci?
- Nigdy.
- Co masz na myśli? – Cesc spojrzał na niego zaskoczony.
- Twoja dziewczyna już tu nie pracuje, złożyła wymówienie i się wyprowadziła – Gerard wcale nie miał zamiaru mówić przyjacielowi prawdy, o wiele bardziej wolał półprawdę.
- Nie rozumiem, ale dlaczego?
- A co ja kurwa wróżka, żeby ci powiedzieć? – Gerard warknął.
- Spokojnie -  Cesc uniósł dłonie w geście pojednania – Wybacz stary. Masz może jej nowy adres?
Miał. Nie wiedział po co, ale Lona wysłała mu go wczoraj. I tak nie miał zamiaru zmieniać decyzji. Głupia dziwka. Myślała, że złapie go na dziecko. Podał Cescowi adres i przełączył sobie na powtórkę meczu. Miał nadzieję, że to już ostatni raz, kiedy słyszy o Hiszpance.
Nawet nie podziękował Gerardowi za adres, tylko od razu opuścił willę przyjaciela, by pojechać do ukochanej. Zresztą widział, że obrońca nie jest w nastroju do rozmów. Pojedzie do niej i dowie się, dlaczego go ignoruje.

*

Fabregas z bijącym sercem zapukał do drzwi mieszkania Lony. Zupełnie nie wiedział, czego może się spodziewać, jednak to, co ujrzał sprawiło, że zabolało go serce. Otworzyła mu zapłakana, w za dużej bluzie od dresu leginsach. Automatycznie wyciągnął ramiona i przytulił ją mocno. Nie pytał, co się dzieje, chciał po prostu zabrać jej ból.
Czując dotyk Cesca rozpłakała się jeszcze bardziej. Miała przeczucie, że to jest już ostatni raz, kiedy znajduje się w jego ramionach. Miała zamiar powiedzieć mu całą prawdę, zasługiwał na to, za to wszystko, co jej dał. Delikatny zapach jego perfum sprawił, że poczuła się jak w domu. Właśnie to dawał jej pomocnik – poczucie bezpieczeństwa i tego, że była kochana.
- Hej – oderwała się od niego i spuściła wzrok w podłogę -  Jak mnie znalazłeś?
- Gerard dał mmi adres.
-  No tak, Gerard – powiedziała głosem całkowicie wypranym  z emocji.
- Kochanie, co się dzieje?
Potrząsnęła głową. Nagle straciła całą odwagę. Nie  potrafiła zmusić się do tego, by mu powiedzieć. Nie była gotowa na to, by zniknął z jej życia. Wiedziała, że nie przeżyje, jeśli Hiszpan ją znienawidzi.
Cesc bez skrępowania wszedł do mieszkania i prowadząc Lonę za rękę, posadził ją na kanapie. Sam usiadł obok niej i objął ją ramieniem. Ucałował ją w czubek głowy i powiedział :
- No kochanie, powiedz mi, co się stało. Nie ma takiej sprawy, której nie da się rozwiązać – uśmiechnął się pokrzepiająco, chcąc dodać jej otuchy.
Uniosła lekko głowę i spojrzała w jego czekoladowe oczy. Miała przeczucie, że to już ostatni raz, kiedy może to zrobić. Tak bardzo go kochała, nie mogła go dłużej okłamywać. Wzięła głęboki oddech i zaczęła  mówić. Chciała być z nim całkowicie szczera. Swoją opowieść rozpoczęła od tego, jak uciekła sprzed ołtarza i znalazła się w Barcelonie. Potem przeszła do tego, jak zareagowała na pierwsze spotkanie jego i Gerarda. Opisała mu  wszystkie uczucia, jakie nią targały. Jak wiele razy wiedziała, ze źle robi. Jak wielka była jej miłość do niego, ale tez pożądanie. Nie oczekiwała od niego na wybaczenie, chciała po prostu w końcu przestać go okłamywać. Nie zataiła niczego, z tego, co wydarzyło się przez te sześć miesięcy. Mówiła bez przerwy, chciała mieć to w końcu za sobą. Wiele razy powtórzyła to, że bardzo kocha Hiszpana i żałuje, tego że nie potrafiła się powstrzymać. Cesc słuchał Lony nie wypowiadając przy tym ani słowa. Nie zareagował nawet wtedy, gdy oznajmiła mu, że jest w ciąży z Gerardem.
Po tym, jak Hiszpanka skończyła swoją opowieść, między nimi bardzo długo panowała cisza. Lona nie mogła już jej wytrzymać. Otarła łzy, które zaczęły jej płynąć w trakcie opowieści  i odezwała się :
- Cesc, powiedz coś, proszę – głos się jej załamał. Nie miała  już wątpliwości, że go straciła i zostanie całkiem sama.
- Ja … ja nie wiem co – przeczesał palcami włosy.
- Powiedz, że mnie nie nienawidzisz.
Cesc spojrzał na nią z bólem w oczach i podniósł się z kanapy.
- Nie potrafię … ja … ja nie wiem. Muszę sobie to wszystko przemyśleć – lekko musnął palcem dłoń Lony i  ruszył do wyjścia.
Po chwili usłyszała trzask zamykanych drzwi. Pogłaskała się po brzuchu i zwinęła w kłębek na kanapie. Po jej twarzy ciekły łzy. Poza nienarodzonym dzieckiem nie miała już nikogo.

*

Długo zastanawiał się, jak ma postąpić. Opowieść Lony bardzo go zaskoczyła, w życiu by nie przypuszczał, że mogła go przez tak długi czas okłamywać. Tak wiele emocji przelało się przez niego, ale jednego był pewien – mimo że ją kochał, nie wybaczy Hiszpance. Za bardzo go zraniła. Sprawiła, że poczuł się jak nic nie warty śmieć. To nic, że go kochała, jej zachowania nie dało się wytłumaczyć. Najbardziej na świecie pragnął ją znienawidzić, jednak nie potrafił. Wiedział, że będzie za nią tęsknił, bo kochał ją nad życie, ale czuł się za bardzo oszukany.
Trwałby w swej nienawiści i gniewie, gdyby nie to, że następnego dnia przy śniadaniu usłyszał piosenkę „I’ll stand by you” zespołu The Pretenders. Usiadł przy stole i tępo wpatrywał się w ścianę wsłuchując się w tekst utworu. Po jego policzku popłynęła samotna łza. Musiał wybaczyć Lonie, tak mocno ją kochał. Ta piosenka, ona była tym, co właśnie do niej czuł. Nie można przecież odwrócić się od ukochanej osoby, nawet jeśli popełniła wiele błędów. Po to się przy niej jest, by pomóc jej wrócić na właściwą drogę i pokazać, że jest dla nas najważniejsza.  Cesc kochał Lonę nad życie i nie mógł z niej zrezygnować. Nigdy. Zawsze będzie przy niej, na dobre i na złe.
Zerwał się z krzesła, w biegu pochwycił kluczyki od samochodu i po niecałych dziesięciu minutach stał pod jej drzwiami. Przed zapukaniem odnalazł w internecie na telefonie piosenkę, która otworzyła mu oczy. Miał pomysł, jak powiedzieć Lonie, że ją kocha.
Długo nie musiał czekać, by otworzyła mu drzwi. Była bardzo zaskoczona, kiedy go zobaczyła. Otworzyła oczy szeroko ze zdumienia, co Cesc wykorzystał i  wszedł do mieszkania.
- Cesc – wyszeptała nadal nie wierząc w to, co widzi – Nie spodziewałam się ciebie.
- Ja … - machnął ręką. Nie potrafił się wysłowić, tak wielkiej rozrzewnienie poczuł, kiedy ją ujrzał. Najchętniej wziąłby ją w ramiona i nigdy więcej z nich nie wypuszczał, jednak bał się, że wystraszy ją takim zachowaniem. Ją i dziecko. Zamiast tego posadził Lonę na kanapie i wcisnął przycisk odtwarzania w telefonie – Po prostu posłuchaj.
Puścił jej tę samą piosenkę, którą usłyszał dzisiaj rano. Mówiła idealnie to, co chciał jej przekazać. Kochał ją i nigdy z niej nie zrezygnuje.
Oh, dlaczego jesteś taki smutny?
Masz łzy w oczach
Przestań i chodź do mnie
Nie wstydź się płakać
Pozwól mi zobaczyć cię na wskroś
Bo też widziałam ciemną stronę
Kiedy mrok pada na Ciebie
Nie wiesz co zrobić
Nic do czego się przyznasz
Nie sprawi, że będę Cię mniej kochać

Będę przy Tobie
Będę przy Tobie
Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić
Będę przy Tobie

Więc jeśli jesteś wściekły, wściekaj się
Nie trzymaj tego wszystkiego w sobie
Przestań i porozmawiaj ze mną
Hej, co masz do ukrycia?
Ja również się złoszczę
Cóż, jestem w dużej mierze taka jak Ty
Kiedy stoisz na rozdrożu
I nie wiesz, którą drogę wybrać
Pozwól mi pojawić się
Bo nawet jeśli się mylisz

Będę przy Tobie
Będę przy Tobie
Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić
Będę przy Tobie
Zabierz mnie do swoich najgorszych chwil
A nigdy Cię nie opuszczę
Będę przy Tobie

A kiedy…
Kiedy mrok pada na Ciebie, Kochanie
Czujesz się zupełnie samotny
Nie będziesz sam

Będę przy Tobie
Będę przy Tobie
Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić

Będę przy Tobie
Zabierz mnie do swoich najgorszych chwil
A ja nigdy opuszczę Cie
Będę przy Tobie
Będę przy Tobie
Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić
Będę przy Tobie
Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić
Będę przy Tobie
W miarę słuchania jej oczy napełniły się łzami, a Lona kręciła głową z niedowarzaniem. Nie docierało do niej, że już na zawsze będą razem. Pod koniec utworu wziął ją po prostu w ramiona i mocno przytulił. Otarł kciukiem łzy i pocałował delikatnie. Tu było jego miejsce – przy niej, na całe życie.
 - Kocham cię – wyszeptał jej do ucha – Zawsze i na zawsze skarbie.
Uśmiechnęła się do niego promiennie, a on uświadomił sobie, że nigdy nie widział piękniejszego widoku. Była jego i nigdy jej nie zostawi, nie ważne co wydarzy się w przyszłości.
- A dziecko?
- Wychowamy je razem. Jest moje, nie Gerarda – wsunął jej rękę pod koszulkę i położył dłoń na brzuchu – Oboje jesteście moi. Będziemy rodziną, tego zawsze pragnąłem.
- Nie mogę w to uwierzyć – wyszeptała – Nie wierzę, że mnie nie nienawidzisz.
- Nie potrafiłbym. Wtedy musiałbym znienawidzić połowę siebie i swoje serce, które należy do ciebie. Nie jestem masochistą, nie potrafiłbym nas tak zranić – uniósł jej twarz kciukiem i spojrzał jej w oczy, by powiedzieć Lonie po raz kolejny to, co odczuwał każdą komórką swojego ciała – Kocham cię.



~~~~~~

No i mamy ostatni rozdział J
Ostatnio tyle rzeczy się w moim życiu rzeczy układa pomyślnie, dlatego historia Lony również musiała.
Mam nadzieję, że cieszycie się z takiego zakończenia. Mi szczerze powiedziawszy bardzo się podoba i nawet uroniłam kilka łez pisząc je i słuchając piosenki, która sprawiła że Cesc zrozumiał wiele rzeczy. Kiedy ją usłyszałam, od razu wiedziałam, że nada się idealnie.
Niedługo pojawi się tutaj epilog, a później będziecie mnie mogli znaleźć  tutaj i tutaj.
Pochwalę się Wam taką małą statystyką tego rozdziału, siedem stron w wordzie i ponad trzy  pół tysiąca słów, nie wiem czy nie mój nie najdłuższy rozdział.

28 komentarzy:

  1. cudowne ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo cudownie <3 <3
    Przez całą tą historię spodziewałam sie tego, że Lona może być w ciąży, ale nie spodziewałam się, że tak to sie wszystko potoczy...
    Tylko szkoda strasznie, że juz koniec :((
    Uwielbiam i czekam na prolog :3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG WYBACZYŁ JEJ
    JAKI KOCHANY ♥
    A GERARD I TAK MIAŁ SZCZĘŚCIE BO GDYBYM TO JA TAM STAŁA A NIE LONA TO BY DOSTAŁ PO PYSKU XD
    właśnie zrozumiałam, że mam małe zboczenie z Shakirą :( nie włączyłam tej wersji "I'll Stand By You" tylko poleciałam na yt i włączyłam w jej wykonaniu XD
    tak szybko minęło :(
    teraz się jaram bo po tym o Bartrze i Tello będzie blog o Leo mmmmm <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu *_* twoje rozdzialy sa cudowne ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny cudowny blog :) tak jak każdy Twój :D szkoda, że już koniec

    OdpowiedzUsuń
  6. Gerard chuj walony :O jak tak można.. nie lubię go tutaj!
    A Cesc.. Boże, popłakałam się <3 On jest idealny, ale to wiadome.
    Wspaniały rozdział skarbie.
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w szoku i nie wiem, co napisać. Historia jest taka prawdziwa, wyjęta z życia. Na serio mi się podoba. Niestety romans to nic dobrego. Na początku zawsze jest kolorowo, a potem, gdy pojawia się dziecko wszystko się komplikuje. Gerard zachował się chamsko. Jednak po części go rozumiem. Czuł się osamotniony poprzez pracę Shakiry. Poznał Lonę, zauroczył się nią i tyle. Gdy skutki romansu stały się niewygodne po prostu uciekł. Postąpił tak, jak większość facetów. Niestety pokrzywdzoną została Lona. Współczuje kobiecie! Dobrze, że Cesc okazał serce. Musiał na serio mocno kochać dziewczynę skoro jej wybaczył. Bardzo ciekawe opowiadanie z pouczeniem na końcu. Życzę weny na inne blogi i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż mi się łezka w oku zakręciła... Piękne zakończenie. Nie miałam pojęcia, jak po takiej "intrydze" to wszystko się rozwiąże, ale rozdział przerósł wszelkie możliwe oczekiwania. Za opowiadanie podziękuję pod epilogiem, a na teraz pozostaje mi wyrazić swój podziw dla tego, w jaki sposób zostało ono napisane/wykreowane! ;)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rycze... Uwielbiam Twoje opowiadania widać, że robisz to z serduchem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Brak mi słów :) ten rozdział jest idealny ♥ nienawidzę tu Gerarda, ale Cesc.. No porostu ^^ .. IDEAŁ ♥ świetne zakończenie :3 czekam na epilog ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. tak, wreszcie gdzieś pozytywny koniec, taaaak ♥ Cudowny, popłakałam się :')
    Gerard to tylko by kurdę się bzykał, nic więcej XD :v
    Mhm, cudny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie tylko Tobie łezka poleciała.. Jakie to cudowne <3 To znaczy Cesc, taaki kochany <3 Chyba nigdy bym się Go nie spodziewała takiego kochanego :) Lona jest szczęściarą hehe
    A Gerard.. W tym blogu okazał się zwykłym draniem i tyle..
    Czekam na epilog ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisz szybko epilog rozdział cudowny ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny rozdział <3
    Gerrard zachował się jak skończony idiota, na szczęście ma jeszcze Cesca. :)
    Pozdrawiam i czekam na epilog. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Cesc taki kochany, a Gerard to idiota ;c
    genialny <3
    czekam na epilog ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże, co ten Gerard ;o a Cescy, jejku, kochany <3
    takiego zakończenia się w sumie nie spodziewałam, ale uwielbiam jak coś kończy się szczęśliwie :D
    czekam na epilog oczywiście!

    OdpowiedzUsuń
  17. o jeju, jak dobrze że Cesc jej to wybaczył.
    Nie wiem, co by Lona zrobiła.. ja to bym powiedziała o wszystkim Shak, no ale.. XD
    czekam na epilog. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pique jaki ujj -.-
    A Cesc jaki wyrozumiały *o*
    Jak możesz zakończyć ten blog?! :( i co ja teraz zrobię? moje życie legło w gruzach -.- :)
    Czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale Gerard to pieprzony dupek, drań, idiota.
    A Cesc jaki kochany <3
    Czekam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Gerard htgkbthjgerjyrkjgdfj :C
    Miałaś rację, Cesc jest rzeczywiście "aniołkiem" w tym blogu :D
    Świeetny <33

    OdpowiedzUsuń
  21. świetne opowiadanie i rozdział :)
    straszny dupek z tego Gerarda...
    ale za to Cesc taki kochany że to aż niemożliwe <3

    OdpowiedzUsuń
  22. W końcu szczęśliwe zakończenie! Cesc taki matko, taki kochany no. Wspaniałe. :*

    OdpowiedzUsuń
  23. jejku, masakra
    od początku nie chciałam żeby Pique zdradził Shakirę
    ale to co się stało na końcu...
    wow
    fajnie zakończyłaś
    dzięki, że mogłyśmy czytać fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  24. no teraz to przeszedlas sama siebie. Po Gerim nigdy bym sie tego nie spodziewala,ale Cesc pokazal ze ma jaja.
    Nie chce epilogu :((((((

    OdpowiedzUsuń
  25. Kochane :) Czekam na epilog :D

    OdpowiedzUsuń
  26. "- Nie potrafiłbym. Wtedy musiałbym znienawidzić połowę siebie i swoje serce, które należy do ciebie. Nie jestem masochistą, nie potrafiłbym nas tak zranić – uniósł jej twarz kciukiem i spojrzał jej w oczy, by powiedzieć Lonie po raz kolejny to, co odczuwał każdą komórką swojego ciała – Kocham cię." - mój ulubiony fragment ♥

    Świetny rozdział, fajnie, że Lonie się wszystko pomyślnie ułożyło, szkoda tylko, że z Gerarda taki dupek -.-

    OdpowiedzUsuń