niedziela, 4 maja 2014

Epilog.



~ 5 lat później ~

Lona siedziała na ogrodowym leżaku nad basenem i czytała jedną z powieści, którą dostała od męża, by nie nudziła się spędzając kolejne dni w domu. W jej stanie nie mogła się przemęczać. Nie wiedzieć czemu druga ciąża była lekko zagrożona i lepiej było dla niej i dla dziecka, by odpoczywała. Miała powoli dość tego ciągłego nic nie robienia, ale wytrzyma dla dobra ich córeczki.
Słońce mocno świeciło, jak to zwykle w Barcelonie było. Pokochała to miasto tak, jakby mieszkała w nim od zawsze.  Lona zdążyła już zapomnieć, że kiedyś wiodła inne życie. Związek z Michelem, ucieczka sprzed ołtarza, praca dla Shakiry i Pique – to wszystko zniknęło za sprawą Cesca. Jej mąż chciał, by nauczyła się być szczęśliwa na nowo, by demony z przeszłości już nigdy więcej jej nie męczyły. Głównie dzięki niemu znowu się uśmiechała, ale nie zapomniała czasów, kiedy myślała, że wszystko skończone. Miłość Cesca była najlepszym, co kiedykolwiek ją spotkało. Nadal uważała, że na nią nie zasługiwała. Nie po tym, co działo się na początku ich znajomości. Piłkarz jednak ani razu nie dał jej odczuć, że ma do niej jakikolwiek żal o znajomość z Gerardem Pique. Doskonale wiedział, jaki jego były przyjaciel potrafi być przekonujący i nieodpowiedzialny. Przez te cztery lata odkąd dowiedział się, co obrońca robił z jego ukochaną, nie potrafił mu wybaczyć. Cieszył się, że Gerard stchórzył i w kilka miesięcy po narodzinach syna wyprowadził się z Barcelony i próbował swoich sił w lidze włoskiej.
Zamknęła książkę i odłożyła ją na stojący obok leżaka stolik. Założyła okulary przeciwsłoneczne i oparła głowę o zagłówek. Pozwoliła promieniom słonecznym utulić ją do snu, jednak nie dane było jej zasnąć.
- Mamo, mamo zgadnij gdzie byłem z tatą ! – usłyszała radosny krzyk i tupot swojego synka zbiegającego po schodach prowadzących z tarasu nad basen.
Już po chwili mały chłopiec dopadł do leżaka dysząc głośno i złapał ją za rękę.
- No gdzie kochanie ? – otworzyła oczy i przyjrzała się swojemu dziecku. Chciała żałować znajomości z Gerardem Pique, jednak nie mogła, ponieważ dał jej to, co najpiękniejsze na świecie – Lucasa, ich wspólnego syna, którego wychowała razem z mężem, ponieważ obrońca okazał się tchórzem i nawet nie uznał własnego dziecka. Jej pierworodny imię dostał po jej najlepszym przyjacielu, osobie, dzięki której w ogóle znalazła się w Barcelonie. To był jedyny sposób, by nigdy o nim nie zapomniała. 
Lona cieszyła się, że chłopiec nie jest podobny do Gerarda. Dzięki temu mogła udawać, że jego biologicznym ojcem jest Cesc, a nie partner Shakiry. Pomocnik pokochał syna ukochanej i wychowywał go jak własnego. 
- No powiedz mamie, gdzie byliśmy – Cesc podszedł do niej i pocałował ją w policzek na powitanie.
- Tata zabrał mnie na trening ! I tam było tyyyyle piłek ! – wykrzyknął malec z przejęciem – I grałem z wujkiem Marciem, a wujek Sergi biegał ze mną na baranach. Zrobiliśmy wyścigi, mamo !
- Jakie wyścigi ? – Lona posadziła go sobie na kolanach, a Cesc przysiadł obok niej na leżaku.
- Taaaaakie super mamusiu ! Wujek Sergi miał mnie na plecach, a wujek Marc wujka …. zapomniałem – uderzył się malutką rączką w czoło i spojrzał z wyczekiwaniem na Fabregasa.
- Jonathan  - podpowiedział mu.
- A wujek Marc miał wujka Jonathana. No i biegaliśmy tak sobie po boisku. No i oni się przewrócili, a my wygraliśmy ! – zakończył swoją opowieść czterolatek.
- To cudownie synku – zmierzwiła mu loczki i chciała dać buziaka, ale Lucas zeskoczył z jej kolan.
- Mamo, ja już duży jestem – spojrzał na nią z wyrzutem – Idę się bawić ! – pobiegł do piaskownicy.
Lona oparła głowę na ramieniu Cesca, a ten położył jej delikatnie dłoń na bardzo już zaokrąglonym brzuchu.
- Jak się czują moje księżniczki ? – zapytał z uśmiechem.
- Bardzo dobrze.
- Już nie mogę się doczekać, jak Maria będzie razem z nami.
- Jeszcze tylko miesiąc – Lona pogłaskała się po brzuchu.
Cesc złożył na jej ustach czuły pocałunek, a potem razem obserwowali ich synka, który budował zamki z piasku. 
To była bajka. Jej własna bajka. 



~~~~~~
No i mamy koniec tego opowiadania :)
Ja mam ostatnio dość życia, także umilam Wasze.
Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się podobało.
Teraz znajdziecie mnie na blogu o Tello i na tym pisanym wspólnie z Minizą.