czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 6 - Wybaczysz mi ?


Podczas półrocznej nieobecności Shakiry w Barcelonie spowodowanej jej międzynarodową trasą koncertową, w domu Gerarda, a także jego najbliższym otoczeniu, wiele się wydarzyło. Lona miała wielki życiowy dylemat, ponieważ nie potrafiła wybrać pomiędzy którymś z hiszpańskich piłkarzy. 
Z jednej strony był on - wysoki, błękitnooki brunet, który wręcz ociekał męskością. Ich znajomości nie można było nazwać normalną, ale jej to nie przeszkadzało. Ważne było to, że oboje dawali sobie spełnienie i spełniali razem swoje kolejne dziwne fantazje. Gerard przy niej całkowicie zapomniał o swojej partnerce, która go zostawiła. Postanowił ruszyć "dalej" u boku młodej opiekunki. Był pewny, że to, co do niej czuje, to coś ważnego. Ale czy Lona też go kochała ? Nie była pewna, był przecież jeszcze on i Gerard doskonale o nim wiedział.
Młoda Hiszpanka darzyła też uczuciem najlepszego przyjaciela swojego kochanka. Jednakże to, co było między nią a pomocnikiem, było tak bardzo niewinne, jak niedopuszczalne było to, co robiła z barcelońską trójką. Cesc, w porównaniu do Gerarda, nie wiedział o jej drugiej znajomości. Dziewczyna nie chciała go informować, bo wiedziała, że by nie zrozumiał. Z Pique łączyły ją tylko potrzeby ciała, to za Fabregasem tęskniła, gdy miała zły humor. Przez te sześć miesięcy spotykali się, gdy tylko mieli wolną chwilę, jednak ani razu nie doszło między nimi do czegoś poważniejszego niż pocałunek. Cesc rozumiał, że jego dziewczyna nie chce się śpieszyć, był szczęśliwy mając ją po prostu przy sobie. Lona mimo tego, że chciała by to pomocnik był tym jedynym w jej życiu, nie potrafiła odmówić Gerardowi, choć wiele razy już próbowała. Każda taka chwila kończyła się kolejną przygodą z nagim piłkarzem.

*

Koncert Shakiry w Sydney trwał już od godziny. Przed przerwą piosenkarka rozgrzała publiczność żywszymi kawałkami, by już za chwilę wyjść i zaśpiewać nieco wolniejsze piosenki.
Kolumbijka wyszła w końcu na scenę i przywitał ją ryk fanów. Stanęła przed mikrofonem.
- Chciałam wam zaśpiewać coś z mojej nowej płyty - ścisnęła serduszko z wisiorka, który miała na szyi - Kocham cię, Gerard.
Rozległy się pierwsze takty piosenki, a nad australijskim miastem potoczyły się słowa, świadczące o wielkiej miłości, jaką darzyła piłkarza.

Everybody needs an anchor
A little something that makes you stay
An incentive
Someone to fight for
Cause no one really needs so much space
A couple years ago I was lonely
I used to think that there was no God
But then you looked at me with your blue eyes
And my agnosticism turned into dust
How well you know me
That I don’t care if the rest don’t
It doesn’t matter to me, no
As long as you love me
As long as we still have each other

I knew we had something
From the moment I met you I knew we had something
No one thought it could be true
Hey do you believe
Do you believe in destiny?
‘Cause I do as I did then
When you were only 23

God knows that I’m a good dancer
My feet can move to the music he plays
But there were times I asked for an answer
When he was acting in mysterious ways
There were nights that I stayed up crying
Cause I was certain that things wouldn't change
But then you came and I saw you smiling
Just like an angel, so beautifully strange

And then you touched me
It's like you were made for me, oh
Like it was all meant to be, oh
And I was sure that you would love me
And that we'd always have each other

I knew we had something
From the moment I met you
And I knew we had something
No one thought it could be true
Hey do you believe
Do you believe in destiny?
'Cause I do as I did then
When you were only 23

Always thought that I was fine but I was wrong
It was you, that one piece I was missing
And I could do without you but it'd be no fun
I found you and life was suddenly easy
There ain't no worries now
There ain't no feeling down

I knew we had something
From the moment I met you
And I knew we had something
No one thought it could be true
Hey do you believe
Do you believe in destiny?
'Cause I do as I did then

When you were only 23

*

- Jeny Lona dziewczyno, ja tu zaraz eksploduję ! - jęknął Gerard waląc przy tym głową o zagłówek łóżka - Chodź już tu do mnie !
Hiszpanka przygryzła wargę i pokręciła głową. Zamiast tego zaczęła drażnić się z paskiem swoich spodni. Patrząc na Geriego niemożliwie wolno odpięła guzik i rozsunęła rozporek. Zobaczyła ogień w jego oczach, który dodał jej pewności siebie i szybko zsunęła dżinsy. Została w ulubionej bieliźnie piłkarza – czarnych koronkowych majtkach. Zanim ściągnęła bluzkę, patrząc na Hiszpana zalotnie spytała:
- Myślisz, że powinnam to zdjąć? - i pokazała na swój t-shirt. Geri jęknął.
- Jeżeli chcesz, by ta bluzka była cała jeszcze za trzy minuty, to nawet musisz.
- Nadal nie jestem przekonana, Geri...
- Nie drażnij się ze mną, bo źle skończysz! Natychmiast to ściągaj!
Lona ujęła brzeg swojej bluzki i podciągnęła tak, że widać jej  było pępek i część umięśnionego brzucha. Piłkarz aprobująco kiwnął głową, niecierpliwie czekając na ciąg dalszy. Hiszpanka, udając, że tego nie zauważyła, opuściła ubranie. Nagle rozległ się niski, gardłowy krzyk piłkarza:
- LONA!!!
Hiszpanka poczuła mięśnie zaciskające się w dolnej partii brzucha i wiedziała, że nie da rady dłużej się z nim droczyć. Zmysłowo zdjęła bluzkę, a oczom Gerarda ukazał się czarny koronkowy stanik, który kupił jej po ostatniej zabawie w wannie.
Weszła na łóżko i na kolanach zbliżyła się w jego stronę. Nie spuszczając oczu z jego twarzy, przejechała palcami po jego stopie – wyczuwając jego drżenie, uśmiechnęła się. Zabawa sie zaczyna, kotku – pomyślała i przesunęła swoją dłoń wyżej, aż wylądowała na wnetrzu jego ud. Zaczęła przebierać palcami, masować i szczypać na przemian jego skórę. W odpowiedzi usłyszała tylko syk, zobaczyła plecy wyginające się w łuk i bokserki, które tylko coraz bardziej się naprężały... Pochyliła sie i pocałowała jego pępek, potem idąc w górę pozostawiała mokre ślady po swoich ustach na jego ciele. W końcu doszła do jego ust. Gdy Gerard poczuł, że twarz Lony znajduje się nad jego twarzą, gwałtownie otworzył oczy, chwycił ją za kark i namiętnie wpił się w jej wargi.  Hiszpanka nie przestawała używać swoich rąk. Gdy zaczęła wkładać swoje palce pod gumkę jego bokserek, piłkarz zaczął niespokojnie dyszeć, czekając na ciąg dalszy.
Na stoliku nocnym zawibrował telefon Gerarda.
- Nie odbieraj.
- A co jeśli to Shakira ? - zapytał przerażony. Lona otrzeźwiła się nieco i zdjęła dłoń z brzucha piłkarza. Ten podniósł się lekko i przytrzymując ją jedną ręką za pośladki, drugą sięgnął po telefon i nacisnął przycisk odbierania.
  • Hej kochanie. 
  • Czemu jeszcze nie śpisz ? - usłyszał głos wokalistki
  • Już tak późno ? - puścił Lonie oczko, a ta wróciła do przerwanej czynności.
  • Chciałam usłyszeć twój głos - piłkarz przełknął głośno ślinę - Zadedykowałam ci piosenkę.
  • Wiem kochanie, słyszałem ! - pokręcił przecząco głową.
  • Naprawdę ?


Spojrzał na Lonę. Usiadła na nim okrakiem i zaczęła kręcić biodrami kółka. Po chwili wczuła się w rytm i zaczęła dotykać swoje ciało w rytmie kolejnych ruchów. Gerard spojrzał na nią zafascynowany. Czy może być coś piękniejszego?
  • Oczywiście, oglądałem koncert. Byłaś cudowna - z każdym dniem kłamstwa przychodziły mu coraz łatwiej. Bał się, że niedługo się w nich pogubi.
  • Geeri ?
  • Tak ?
  • Która jest u ciebie godzina ? - wokalistka spytała podejrzliwie.
  • Dochodzi pierwsza w nocy.
  • To co ty taki zdyszany jesteś ?
  • Właśnie wróciłem z piwnicy.
  • Ćwiczyłeś tak późno ?
  • Bez ciebie ciężko mi zasnąć.
  • Kocham cię, Gerard.
  • Ja ciebie też. Wracaj do mnie szybko - z tymi słowami się rozłączył.

Gerard odrzucił telefon w kąt i uśmiechnął się do Lony.
- Koniec tego dobrego. Teraz ja zaczynam zabawę - obrócił się tak, że dziewczyna znalazła się pod nim. Jedną ręką unieruchomił jej dłonie, a drugą rozpoczął powolne zwiedzanie jej ciała.

*

Lona stała przy blacie szafki w kuchni i kroiła banany na owocową papkę dla Milana. Wyczuła czyjąś obecność w kuchni, jednak nie zaprzestała czynności.
- Dzień dobry - gorący oddech owiał jej policzek, gdy Gerard szeptał jej do ucha słowa powitania. Objął ją w pasie i wyjął z ręki nóż.
Uśmiechnęła się i obróciła tak, by spojrzeć piłkarzowi prosto w jego błękitne tęczówki, które uwielbiała niewiele mniej niż te czekoladowe Cesca.
- Dzień do... - nie zdążyła nawet się przywitać, bo usta Hiszpana złączyły się z jej w namiętnym pocałunku.  Przesunął deskę z owocami pod ścianę, a na jej miejscu posadził dziewczynę.
- Tak chyba jeszcze nie rozpoczynaliśmy dnia - mrugnął do niej i już chciał zabrać się do ściągania jej koszulki, kiedy usłyszeli trzask zamykanych drzwi wejściowych.
Gerard momentalnie odskoczył od Lony i skierował się w stronę lodówki, udając, że poszukuje mleka, by się napić, jak to zwykle miał w zwyczaju rano. Hiszpanka za to zsunęła się z blatu i chwyciła do ręki nóż, wracając do krojenia owoców. Wszystko musiało wyglądać tak, jak gdyby w tej kuchni kilka sekund wcześniej nic się nie działo. Jedyne, co mogło ich wydać, to lekko przyśpieszone oddechy i zaróżowione policzki, które ukryła pod rozpuszczonymi włosami.
- Cześć wszystkim ! - przez salon do kuchni wszedł Cesc - Przyniosłem świeże pieczywo na śniadanie.
Położył torbę z zakupami na stole, klepnął Gerarda przyjacielsko w plecy i podszedł do Lony, by objąć ją na powitanie.
- Hej kochanie - cmoknął ją w policzek.
- Hej - przywitała się drżącym głosem. O mały włos, a jej potajemny związek z obrońcą by się wydał. Zrobiło jej się słabo i oparła się o tors pomocnika. Nie mogła go stracić. Był dla niej zbyt ważny.
- Lona, wszystko w porządku ?
- Tak tak, trochę duszno mi.
- To wyjdź na dwór się przewietrzyć - powiedział zatroskany - Ja skończę za ciebie i pogadam z Gerim o twoim wolnym na wieczór.
- Jakim wolnym ? - Gerard wychylił głowę z lodówki. Miał nadzieję, że już ochłonął, po tym, co działo się wcześniej.
 - Bo my dzisiaj z Loną mamy rocznicę, jesteśmy razem już trzy miesiące.
- Chcesz ją zabrać na kolację ? - spytał, kiedy opiekunka zniknęła na tarasie.
- Jeśli to nie byłby problem.
- Nie ma sprawy, tylko wiesz - pogroził mu palcem - Żadnych głupich pomysłów Cesc.
Udawał rozbawionego, jednak w głębi duszy się w nim gotowało. Jak to ? Cesc z Loną i wspólna kolacja ?! Przecież to się może skończyć tylko jednym ! Ciężko mu było się do tego przyznać, ale Gerard Pique najzwyczajniej w świecie był zazdrosny o swoją kochankę,a dziewczynę najlepszego kumpla.

*

Z randki z Fabregasem wróciła bardzo późno, prawie że nad ranem. Cesc zabrał ją na romantyczną kolację, która zakończyła się długim spacerem brzegiem morza. Odprowadził ją później pod samą bramę willi Gerarda i zakończył ich spotkanie namiętnym pocałunkiem. Lona po raz kolejny nie chciała zakończyć ich randki w nieco inny sposób, ale Cescowi to nie przeszkadzało. Jeśli nie chciała się śpieszyć, on to zrozumie. Ich pierwsza wspólna noc będzie wtedy smakować o wiele lepiej.
Po powrocie nie mogła zasnąć, przewracała się w łóżku z boku na bok. Była świadoma, że swoim zachowaniem rani swojego chłopaka, ale nie potrafiła inaczej. Mimo iż bardzo chciała, nie potrafiła pozwolić sobie z nim na nic więcej, niż tylko pocałunki. Już i tak czuła wielkie wyrzuty sumienia, że nie potrafi zakończyć tej bliższej znajomości z Gerardem. Każdy z piłkarzy dawał jej co innego i nie potrafiła z żadnego zrezygnować.
Po nieprzespanej nocy musiała wcześnie wstać, żeby zająć się Milanem. Pique dał jej wolny wieczór, o poranku, by mogła się wyspać, nie było już mowy. Lekko wymęczona nałożyła na twarz delikatny podkład, wytuszowała rzęsy i związała włosy w luźny kok. Na siebie założyła białą sukienkę do połowy uda i kiedy doszła do wniosku, że jest już gotowa, zeszła na dół do kuchni.
Przypuszczała, że Gerard już tam jest, bo był prawdziwym rannym ptaszkiem i nie omyliła się. Zastała go stojącego w swojej stałej pozie - oparty o blat wysepki, wystawiał twarz na słońce i pił mleko prosto z butelki.
- Który raz z kolei mam ci powtarzać, że to niehigieniczne, Pique ? - oparła się o ścianę i zaczęła mu przyglądać.
Otworzył oczy i uśmiechnął się do niej. Odstawił butelkę na blat, przeczesał włosy i zadał nurtujące go od wczoraj pytanie :
- Jak było z Cesciem ?
- Bardzo dobrze - uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszego spaceru i jego ust muskających jej wargi.
- Coś więcej ?
- A co ty taki dociekliwy ? - uniosła brew.
- Muszę wiedzieć, co robi opiekunka mojego syna.
Lona już miała coś odpowiedzieć, ale ziewnęła szeroko.
- Oho, czyżby niewyspana ?
- Troszeczkę.
- Czy ty i Cesc ... ? - nawet nie potrafił skończyć pytania, tak wielkim strachem napawało go to, że ona może potwierdzić.
- Nawet jeśli, to co ?
- Nic - burknął, a po chwili znowu zapytał - Więc ... ?
- A ty co ? Zazdrosny jesteś ? - założyła ręce na piersi i czekała na odpowiedź, która jednak nie nadchodziła. Gerard zresztą nie musiał nic mówić, widać było po jego oczach, że tak - Nie masz o co.
- Nie mam o co ?! - zaśmiał się.
- Nie masz o co - powtórzyła - Kocham Cesca i jesteśmy razem, więc nie rozumiem, dlaczego miałoby ci przeszkadzać, to że poszliśmy do łóżka.
- Nie rozumiesz dlaczego ?
- Gerard do cholery, nie powtarzaj za mną !
- Jestem o ciebie zazdrosny, bo to ze mną chodzisz do łóżka ! - krzyknął i spojrzał na nią, jak obłąkany. W tamtej chwili niewiele go od takiego stanu dzieliło. Naprawdę przeraził go fakt, że mógł nie być dla Lony jedynym.
- Nie jestem twoją własnością Pique - powiedziała chłodno i szybkim krokiem ruszyła do piwnicy. Nie mogła teraz na niego patrzeć, a co dopiero przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, więc postanowiła zrobić to, co zaplanowała sobie na później. Weszła do pralni i skierowała się w stronę kosza z brudnymi rzeczami. Otworzyła go zamaszystym ruchem, przez co przewrócił się, a ubrania wypadły na ziemię.
- Kurwa - zaklęła po cicho i schyliła się, by je pozbierać.
Wybrała brudne rzeczy Milana w zbliżonym do siebie kolorze i wrzuciła je do pralki. W trakcie nastawiania odpowiednich funkcji czyjeś ręce objęły ją w talii.
- Gerard zostaw mnie - powiedziała ostro, jednak ten nie zabrał swoich dłoni. 
Wyprostowała się gotowa złożyć mu ostrą reprymendę na temat cielesnego rozwiązania problemu. Gdy tylko lekko rozchyliła usta, by zacząć mówić, na jej wargach spoczęły usta piłkarza. Pocałował ją delikatnie, a gdy wyczuł opór Lony, westchnął i pogłębił pocałunek. Językiem gwałtownie wdarł się do jej buzi i połączył się z jej językiem. Cicho jęknęła, co Geri odebrał jako zgodę na dalsze pieszczoty. Wsadził swoje zimne dłonie pod jej sukienkę i zaczął przejeżdżać nimi po jej udach. Lona gwałtownie odsunęła się od piłkarza.
- Pique puść, próbuję być na ciebie zła !
Odwróciła się od niego i pochyliła nastawiając pralkę. Geri przekrzywił głowę patrząc na jej pupę.
- Jak możesz by na mnie zła za to, że cię pragnę? Czy ty kiedykolwiek patrzysz w lustro?
- Wiesz, że nie o to mi chodzi, Gerard. Nie jesteś mój, ani ja nie jestem twoja. Ty masz stałą partnerkę, a ja mam super faceta. Więc dlaczego na twój seks z kimś innym ja muszę się zgadzać, a mój tobie przeszkadza? - wściekła Lona oderwała się od maszyny i odwróciła do piłkarza. Patrząc w jej oczy, Hiszpanowi złagodniało spojrzenie. Odgarnął jej kosmyk włosów za ucho.
- Aktualnie liczysz się dla mnie tylko ty, i tylko ty jesteś mile widziana w moim łóżku – rozejrzał się po pralni. - No... i nie tylko tam...
Lona zdziwiona spojrzała na niego. Gerard podszedł do niej bardzo blisko i spojrzał jej głęboko w oczy. Położył dłonie na jej talii.
- Wybaczysz mi ?
Hiszpanka z niedowierzaniem prychnęła i pokręciła głową. Znowu nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo piłkarz pocałował ją, tym razem inaczej – wyczuła w tym niemalże błaganie, jego potrzebę posiadania jej, jej ciała, tylko i wyłącznie dla siebie. Westchnęła. Nie była w stanie się obronić przed tak gorącą prośbą.
Geri wyczuł wahanie nastroju Hiszpanki. Stwierdził, że to jest moment, w którym musi postawić wszystko na jedną kartę – położył jej ręce na pośladkach i zaczął je głaskać. Przejechał dłońmi do ud – zaczął od zewnętrznej strony, a gdy poczuł jej gęsią skórkę, przeniósł się na wewnętrzną stronę. Gdy usłyszał ciche pojękiwania dziewczyny, oderwał się od niej na chwilę.
- Wybaczysz mi?  - Spojrzał jej w oczy. Poczuł, że umrze, jeżeli to będzie koniec.
Lona tymczasem zrobiła minę złotej rybki i nie wiedziała, co może odpowiedzieć w takim momencie. Gerard chwycił ją w talii, podniósł ją i posadził na pralce. Rozpiął suwak jej sukienki, uniósł dziewczynę odrobinę tak, by móc zdjąć jej ubranie i zrzucił je na stertę ciuchów do prania. Siedziała teraz przed nim w samej bieliźnie, co też nie zadowoliło go do końca, więc zdjął również jej stanik. Pocałował ją w usta pocałunkiem, który mówił "zaufaj mi". Hiszpanka spojrzała na niego intensywnie i niemal niezauważalnie kiwnęła głową. Położył jej więc rękę na brzuchu i lekko popchnął tak, że leżała teraz na plecach na pralce. Widok sterczących piersi Lony rozpalił go do granic możliwości i poczuł przypływające pożądanie. Szybkim ruchem ściągnął spodnie i bokserki. Pochylił się nad nagim ciałem dziewczyny i zaczął je całować.
-To jest moje – wymruczał całując jej szyję –To jest moje – wyszeptał podgryzając jej piersi – To też jest moje – wychrypiał pomiędzy kolejnymi mokrymi pocałunkami składanymi na jej brzuchu. Widział, jak jej ciało stopniowo napręża się i wygina w łuk. Gdy zaś spojrzał między jej uda, stwierdził, że dłużej już nie wytrzyma.
- A to... to jest tylko moje – wystękał i praktycznie natychmiastowo znalazł się w niej. Zaczął się poruszać, a gdy usłyszał jej krzyk i poczuł jak zaciska się wokół niego, też doszedł – doszli już do takiej perfekcji, że robili to niemal jednocześnie. Wykończony, padł na Lonę i zastanawiał się, jak to się stało, że tak szybko niania jego syna stała się dla niego tak ważna.
- Wybaczysz mi ? - zapytał szeptem.
- Już dawno to zrobiłam - uśmiechnęła się do niego wyczerpana. Było jej tak błogo... Po chwili jednak spoważniała. Jak może być dobrą dziewczyną dla Fabregasa, skoro nie potrafi powiedzieć "nie" Gerardowi ? Zupełnie nie zasługiwała na miłość, jaką obdarzył ją Cesc.

*

Lona długo zastanawiała się o sensie prowadzenia związków z dwoma mężczyznami i doszła w końcu do wniosku, że nie daje rady. Od sześciu miesięcy żyła w ciągłym stresie, że wszystko się wyda. Miała już dość oszukiwania Cesca, którego darzyła ogromnym uczuciem i wiedziała, że nigdy nie będzie potrafiła z niego zrezygnować. Dlatego nie pozostawało jej nic innego, jak pożegnać się z kimś innym.
Nie miała zielonego pojęcia, jak powiedzieć Gerardowi, że to koniec ich znajomości. Z jednej strony nie chciała tego robić, ale wiedziała, że to konieczne, by spokojnie zająć się związkiem z pomocnikiem. Będzie jej brakowało dotyku piłkarza, ale da sobie radę, przecież pozostanie jej ten, którego kocha całym sercem. Ostatecznie doszła do wniosku, że nigdy nie wpadnie na pomysł, jak pożegnać się z obrońcą, więc postanowiła pójść na żywioł.
Lona zeszła na dół i  zastała Pique oglądającego mecz ligi angielskiej  w salonie przed telewizorem. Usiadła na drugim końcu kanapy, na której on też zajmował miejsce, wzięła głęboki oddech i zaczęła :
- Gerard musimy porozmawiać ...
- Nie teraz - machnął ręką - Dawaj dawaj .... kurde no !
Lona pokręciła głową. Nie mogła czekać zanim piłkarz skończy oglądać, bo do tego czasu straci całą odwagę, jaką w sobie odnalazła. Podniosła się i sięgnęła po pilota leżącego na stoliku. Wyłączyła telewizor i powróciła na swoje miejsce.
- Kurwa Lona ! Oglądałem ! - spojrzał na nią z wyrzutem.
- Powiedziałam, że musimy porozmawiać.
- No dobrze skarbie - przesunął się w jej stronę i usiadł tak, że objął ją ramieniem - No to co się wydarzyło ?
Zrzuciła z siebie jego rękę, co bardzo zaskoczyło piłkarza.
- Kocham Cesca ...
- To już wiem - mruknął.
- Pique, nie przerywaj mi ! Kocham Cesca, dlatego musimy zakończyć naszą znajomość.
- Co ?!!? Nie zgadzam się !
- Tak będzie najlepiej - westchnęła.
- Nie Lona ! Nie pozwalam ! - wziął ją za rękę - Ja cię kocham !
Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Nagle zapomniała o wszystkim, co jeszcze chciała mu oznajmić. On ją kochał. I co ona miała teraz zrobić ? Kochała Cesca, ale przecież przez te sześć miesięcy Gerard też nie był jej obojętny...
- Geri, proszę cię, nie mów tak ...
Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Będę tak mówił, bo to jest to, co czuję - złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Kiedy nie zaprotestowała, pogłębił go. 
Lona poddała się Gerardowi całkowicie. Po raz kolejny w ich znajomości. Po raz kolejny poczuła, jak w jego ramionach odkrywa nowe pokłady siebie. Wplotła mu palce we włosy i przyciągnęła go do siebie, nie mogła się powstrzymać, chciała mieć go jeszcze bliżej. Usiadła na nim okrakiem i oplotła go nogami w pasie. Gerard zaczął błądzić rękoma po jej plecach, aż w końcu, jednym zdecydowanym ruchem podniósł się z kanapy i, nie odrywając ust od dziewczyny, posadził ją na fortepianie Shakiry.
Widzisz? Wypełniłaś po niej wszystko...
Lona nie potrafiła opanować zdziwienia. Spojrzała mu głęboko w oczy i zobaczyła tam szczerość, ogrom pożądania i podziwu dla niej. W jego oczach czuła się jak bogini – poczuła, że może wszystko. Głosem nabrzmiałym od podniecenia powiedziała:
- Zdejmij spodnie.
Gerard zerknął na nią szybko. Widząc jej spojrzenie, uśmiechnął się szelmowsko. Szybkim ruchem pozbył się spodni. Pokazał palcem na swój t-shirt.
- To też?
- Zdecydowanie – wymruczała Lona i sekundę później zobaczyła umięśniony tors piłkarza. Gdy zobaczyła, że zabiera się również za bokserki, zsunęła się z fortepianu.

- To jest moja działka, więc ja to zrobię –wyjaśniła zdziwionemu piłkarzowi, po czym włożyła rękę do bokserek. Poczuła, jak zadrżał, więc objęła dłonią całe jego przyrodzenie. Przejechała po nim delikatnie paznokciami, a gdy uznała, że jest wystarczająco twardy, zsunęła bieliznę. Gdy Hiszpan był już całkiem nagi, zauważyła, że trzeba pozbyć się również jej ubrań. Szybko rozpięła suwak spódniczki i zrzuciła czerwony top z siebie. Do bielizny już nie zdążyła dojść, bo Pique był szybszy. Uklęknął, i całując jej podbrzusze, nieznośnie wolno zdejmował jej majtki. Gdy w końcu pozbył się również stanika, była już cała mokra od tych tortur. Wyszeptała więc tylko:
- A teraz posadź mnie z powrotem i dokończ to, co zacząłeś.
Geri nie wahał się ani chwili dłużej. Uniósł ją i posadził na fortepianie tak, że jej stopy oparły się o klawisze i w wieczornej ciszy rozległy się fałszywe akordy. Lona położyła się na instrumencie, a on złączył razem palec wskazujący i środkowy i włożył je w nią. Zaczął nimi ruszać, na co dziewczyna wygięła plecy w łuk i wydała z siebie serię gardłowych odgłosów, które nakręciły Hiszpana do granic możliwości. Obrócił więc nadgarstek o 90 stopni i znowu zaczął ruszać palcami, i znowu obrócił nadgarstek, i tak w kółko. Hiszpanka sapała coraz głośniej z każdą zmianą pozycji dłoni piłkarza, aż w końcu nie wytrzymała:
- Gerard, proszę cię, potrzebuję cię.. tam! Teraz!
Piłkarz chłonął jej słowa, ale nawet nie brał pod uwagę tego, że może przestać. Zwiększył tylko tempo, na co rozległ się krzyk:
-Gerard!!!
Słysząc to, zaklął. Nie da rady już dłużej się z nią bawić. Wyjął palce z niej i zastąpił je swoim ulubionym fragmentem ciała. Westchnął. Po chwili poruszania się w niej zaczął jęczcć. Ona odpowiedziała mu tym samym i momentalnie osiągnęła orgazm. Doszedł do niej niedługo później i wyczerpany padł na jej brzuch. Po chwili usłyszał cichy szept Lony:
-Geri?
-Mmm?
- Zróbmy to jeszcze raz...
Gerard uniósł się na łokciu. Uśmiechnął się do niej i pocałował ją w usta.
- Jak sobie życzysz, skarbie - i zaczął całować jej brzuch pozostawiając po swoich ustach mokre ślady. W momencie kiedy doszedł do jej pępka, zadzwonił telefon. Z irytacją oderwał się od dziewczyny i wygrzebał go z kieszeni leżących na dywanie spodni. Spojrzał na wyświetlacz i jęknął. Shakira jak zwykle miała idealne wyczucie czasu. Policzył do trzech, by lekko uspokoić oddech i odebrał połączenie.

  • Hej kochanie.
  • Mam dla ciebie cudowną niespodziankę - usłyszał jej rześki głos i nie czekając jak zapyta, o co chodzi, wykrzyknęła do słuchawki - Jutro rano będę w domu !
Piłkarz zamarł. Nie miał zielonego pojęcia, co ma powiedzieć swojej partnerce. Jak to wraca ? On zdążył się już pogodzić z tym, że jej nie ma i że go tak bardzo zraniła. Zapomniał, jak wielkim darzył ją uczuciem, a ona po sześciu miesiącach jak gdyby nigdy nic chce wrócić do domu.

  • Ja ... to ... to cudownie skarbie - udało mu się w końcu wykrztusić - To faktycznie wielka niespodzianka.
  • Cieszysz się ?
  • Ja ... oczywiście.
  • Na pewno ?
  • Tak tak kochanie, zaskoczyłaś mnie po prostu.
  • No to nic, widzimy się rano. Kocham cię ! Pa ! - piosenkarka rozłączyła się.
Gerard spojrzał przerażony na Lonę.
- Co się stało ?
- Shakira jutro wróci do domu - powiedział cicho.
- O matko...
Podszedł do niej i wziął ją w ramiona. Musiał to zrobić, inaczej zacząłby biegać po domu ze zdenerwowania. Wtulił twarz w jej włosy, by się uspokoić. Uwielbiał zapach jej szamponu, działał na niego kojąco.
- Jej przyjazd nic nie zmieni. Kocham cię, Lona - wyszeptał jej do ucha.





~~~~~~~
W końcu udało mi ( nam ) napisać się rozdział. Za wszelkie sceny +18 pragnę podziękować Darii, która czekała akurat na ten wpis, a także na to, by mi w nim pomóc, już od listopada, kiedy to powstał pomysł na tego bloga. Nie odpowiadamy za żadne urazy psychiczne :)

Nie wińcie Lony, jak tu nie poddać się tym cudownym oczom Gerarda ?

Pragnę was zaprosić na pierwszy rozdział opowiadania o Cristianie Tello : klik

Polecam również lekturę bloga mojego i Minizy : klik

PS. Wiecie, że to już przedostatni rozdział ?

32 komentarze:

  1. Cudo *__* czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeezusie jeeestes najlepsza :D hahahah cudowny rozdział ♥
    Jak to przedostatni :O

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhuhuhuhu bardzo ciekawy rozdział ^^
    Mam nadzieje że jak Shakira przyjedzie to obejdzie się bez zabijania ;DD
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  4. oesu uwielbiam to o.o
    jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha to jest świetne. Część 18+ prawie jak zabawy Any i Christiana Grey`a :D

    OdpowiedzUsuń
  6. hahah, musiałam to dwa razy przeczytać, omg :3 Spokojnie, mam tak zrytą psychę, że nic mi jej nie zmieni :D
    Świetny ;)
    Szkoda że przedostatni :(

    OdpowiedzUsuń
  7. urazy psychiczne hahaha do końca życia będę pamiętała twoje opowiadania xd / Tosia

    OdpowiedzUsuń
  8. JAK TO PRZEDOSTATNI!? Uwielbiam tego bloga ;c ♥
    Jejku, żal mi Cesca i Shakiry :(
    Ale rozdział jest genialny <3
    Pisz szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no, bardzo fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste! <3 /Torresowa Dziki Wibrator

    OdpowiedzUsuń
  11. MÓZG ROZJEBANY :OOO
    Domczi, zgorszyłaś mnie :( nic już nie będzie takie samo po tym rozdziale
    ale jezu, żal mi Cesca :( ONI SĄ UZALEŻNIENI
    ale niech będą dalej hhihihi XD /Nohemi

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to przedostatni? To opowiadanie można spokojnie doprowadzić do 20 rozdziałów! :D Co do Lony to niech się lepiej za Cesca bierze :> czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. jak dla mnie oni moga być uzależnieni od seksu cały czas XDDD
    a ty możesz się uzaleznić od pisania takich rozdziałów :D
    Też go czytałam dwa razy bo jest zajebisty *.*
    chociaz nie wyobrażam sobie Gerarda opuszczającego Shaki więc stawiam że jednak bd dobre zakończenie z Cesciem :)
    nie wspominaj tego słowa "ostatni" ani "przedostatni" bo płakać mi się chce :'(
    mega <333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. ZAJEBISTY, TYLE W TEMACIE.

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę przyznać, że rozdział jest na serio mocny. Lona i Gerard zadziwiają mnie! Jak oni wytrzymują fakt, że oszukują najbliższe im osoby? Jestem ciekawa, czy na serio miłość obrońcy jest taka szczera do opiekunki, czy może skończy się wtedy, gdy Shakira wróci. Z niecierpliwością czekam na kolejny!
    IswedWolf :D

    OdpowiedzUsuń
  16. mimo wszystko, co się dzieje między Loną, a Pique, ONA MUSI BYĆ Z FABREGASEM, NIE RÓB TEGO BIEDNEJ SHAK :C
    jednak, co jak co, ale Shakira to nie potrafi logicznie pomyśleć, ja bym już coś zaczęła podejrzewać. ; o
    czekam na ostatni rozdział. :3 / Vika

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju nie wiem co napisać :D Skora jest z Fapsem to dlaczego ją zaspokaja Pique? o.O a dobra nie ważne <3
    Rozdział jest tak zajebisty że aż mi odjęło mowę :D pogratuluj koleżance za sceny +18 :D były bardzo realistyczne :P
    Jak to już koniec? :( ja się nie zgadzam!
    Jeszcze raz dziękuję że pojawił się tak zajebisty rozdział i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku taaaaakie to zajebiste ze nie moge *o*
    Ale kurcze Geri masz Shakire nooo :(
    Czekac na nastepny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Zboczeniec poziom hard :D
    Jaaa chcę, żeby byłaa z Fabsem!
    A rozdział cudooowny bardzo ;*
    Czekam na nn ;* /Weranda

    OdpowiedzUsuń
  20. mmmmm takie rozdziały to ja mogę czytać ! XD :D
    Nie no, moim zdaniem to powinna być z Gerardem, idealnie do siebie pasują. (:

    Pozdrawiam i czekam na kolejny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  21. To teraz kto zabija Geriego? Cesc czy Shakira? Oto jest pytanie! Matko przedostatni... Oszalałaś :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Takie rozdziały to aż chce się czytać godzinami :P Boski <3
    Szkoda że to przedostatni, świetnie się czyta to opowiadanie.
    Czekam na kolejny. Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. cuuuuuuudo <3 koniec, kropka :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział zresztą jak każdy ;)
    Jak to czytam to odrazu mysile o książce 50 twarzy Greya ;p

    OdpowiedzUsuń
  25. Nosz kurde! Niech się Lona zdecyduje, bo mnie szlag trafia! Rani mojego Cesca, wredna Lona ;ccc
    Świetny jest ten rozdział, a sceny +18 mmmm :D hahahhah, trzymałam wszelkie przedmioty z dala od siebie hahahha
    Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  26. o jzu co za rozdział haha
    Geri taki niewyżyty jprdl...
    szkoda mi Fapsa, noo :c
    a Lona mnie wkurza już, kurde niech się zdecyduje a nie na dwa fronty. ;__;
    czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  27. huhuhu.. no nieźle ;* jesteś genialna ;))

    OdpowiedzUsuń
  28. +18, poziom hard :D Jacy oni są niewyżyci to szok xD Mam nadzieję, że Lona zakończy związek z Pique i będzie z Fabregasem.

    OdpowiedzUsuń