Pierwsze dni po przyjeździe Shakiry do Barcelony
były dla wszystkich przełomowe.
Piosenkarka bardzo stęskniła się za swoim ukochanym
i nie wahała się okazać tego, że żałuje swojego postępowania i że go kocha.
Trasa koncertowa sprawiła, że wróciły jej chęci do życia i była gotowa na nowo
skupić się tylko i wyłącznie na rodzinie. Zadowoliła fanów, przyszedł teraz
czas na Gerarda i Milana. Dziecko na nowo odzyska matkę, a piłkarz partnerkę.
Brakowało jej dotyku Pique i jego powalającego uśmiechu, dlatego po powrocie
chciała nacieszyć się nim w stu procentach i spędzała z nim każdą jego
wolną chwilę.
Zaborczość Shakiry w znacznym stopniu utrudniała
piłkarzowi spotkania z opiekunką, do jakich się bardzo przyzwyczaił. Nie
narzekał zbytnio jednak na ten fakt, ponieważ uwielbiał ciało swojej ukochanej
i zrozumiał, że się za nim stęsknił. Brakowało mu całej Kolumbijki i dotarło do
niego, że mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, on nadal ją kocha.
Wokalistka w bardzo inteligentny sposób wytłumaczyła mu motywy swojego
zachowania i Gerard nie miał już do niej żalu o to, że wyjechała. Nie mógł mieć
żalu, przecież dzięki temu rozwinęła się znajomość z Loną.
Gerardowi, mimo obecności Shakiry w willi, kilka
razy udało się spotkać sam na sam z opiekunką i wymienić z nią kilka czułych
gestów. Zawsze jednak odbywało się to w strachu, że zostaną przyłapani. Lona
obserwując Gerarda i wokalistkę : to jak się traktowali, jak rozmawiali, ile czasu
spędzali razem, zrozumiała kilka rzeczy. Piłkarz może i powiedział, że ją
kocha, jednak to nie było prawdą. Kochał może i jej ciało, jednak nie ją. Nie
mógł jej darzyć uczuciem, ponieważ nigdy nie przestał kochać Shakiry. Lona była
dla niego tylko stanem przejściowym, kimś, kto pomógł mu rozładować napięcie i
sprawił, że nie nudził się przez te sześć miesięcy. Wcześniej nie dopuszczała
do siebie myśli, że może być dla niego tylko zabawką, jednak miłość i oddanie,
jakie biły z jego oczu, kiedy patrzył na piosenkarkę, nie pozwoliły jej się
dalej łudzić. Mogła teraz w końcu powiedzieć Gerardowi, że to koniec i mieć pewność,
że ich intymne spotkania już się więcej nie powtórzą. Była zadowolona z takiego
obrotu spraw, ponieważ mogła w końcu całkowicie poświęcić się związkowi z
Cesciem. Mogła być w końcu jego i dać wszystko, na co zasługiwał.
Lona miała do siebie żal, że była taka głupia.
Potrzeby seksualne przytłumiły jej racjonalne myślenie. Uważała, że związek z
dwoma piłkarzami nie jest niczym nienormalnym i czerpała z obu korzyści.
Wyrzuty sumienia z czasem stawały się coraz większe, a ona nadal nie potrafiła
przestać. Powrót wokalistki do Barcelony był dla niej jak zimny prysznic,
którego od dawna potrzebowała. Całkowicie zrozumiała ogrom swojego błędu i
pragnęła go naprawić. Wiedziała, że czasu nie da się cofnąć, ale może przecież
zachowywać się lepiej w przyszłości i wyciągnąć wnioski z tego, co się już
wydarzyło. Do Lony dotarło w końcu, że jedyną osobą, którą kocha, jest Francesc
Fabregas i że to z nim pragnie spędzić resztę życia. Gdyby mogła mówić o tym,
co działo się w willi Pique, podziękowałaby Shakirze za to, że otworzyła jej
oczy.
Gerard jednak nie wiedział o przemianie, jaka
zaszła w opiekunce. Nie było sprzyjającej okazji do tego, by ta poinformowała
go, że to koniec. Mimo że piłkarz zrozumiał w końcu, że jedyną miłością jego
serca jest Shakira, dolna część jego ciała nie miała zamiaru rezygnować z dwóch
cudownych kobiet. Piłkarz wyczekiwał z niecierpliwością momentu, kiedy pani
jego serca choć na godzinę opuści jego dom. Uważał się za ogromnego
szczęściarza, ponieważ ani Kolombijka, ani jego najlepszy przyjaciel, nie
dowiedzieli się o jego potajemnych przygodach z Hiszpanką. Gerard nie miał
żadnych wyrzutów sumienia. Uważał, że kocha obie kobiety, jednak każdą z nich
darzy innym rodzajem miłości, dlatego żadnej z nich nie zdradzał. A co do
Cesca, skoro był on tak głupi, by niczego nie dostrzec, to dla Gerarda było to
przyzwoleniem dla jego działań. Z ochotą spędzał czas w sypialni z piosenkarką,
a kiedy ta nie patrzyła, delikatnie dotykał opiekunkę swojego syna. Gerard
Pique uważał się za faceta szczęśliwego – miał dwie kobiety, które go
zaspokajały i które mieszkały razem z nim pod jednym dachem. Żyć, nie umierać.
*
Od trzech dni Lona nie najlepiej się czuła. Była
otępiała, bolała ją głowa i najchętniej nic, tylko by spała. Początkowo
przypuszczała, że może być przeziębiona, jednak te objawy zbiegły się w czasie
z dniami, kiedy powinna dostać okres. Po raz chyba pierwszy w życiu czekała na niego
z utęsknieniem, ponieważ zdarzyło jej się z Gerardem zapomnieć o zabezpieczeniu
i obawiała się konsekwencji. Okres jednak się nie pojawiał.
Lona nie mogła dłużej żyć w niepewności.
Przeczuwała, co mogło się zdarzyć, jednak potrzebowała potwierdzenia. Do
wyjścia do apteki zbierała się prawie cały dzień. Nie potrafiła znaleźć w sobie
odwagi, by podejść do farmaceutki i poprosić o test ciążowy. Bała się, nie
dlatego, że może nosić w sobie dziecko, ale dlatego, że nie potrafiła sobie
wyobrazić, co będzie potem, kiedy ten maleńki człowiek pojawi się na świecie. W
głowie miała wiele scenariuszy przyszłości i żaden z nich jej nie zadowalał.
W końcu udało jej się odnaleźć w sobie odwagę i
odwiedziła aptekę. Siedziała teraz na brzegu łazienki i w dłoni kurczowo ściskała
rozpakowany już test ciążowy. Nie potrafiła się zmusić do tego, by spojrzeć na
wynik. Wiedziała, że ta chwila diametralnie zmieni jej życie. Już nic nie
będzie takie samo, a ona nie była pewna, czy podoła konsekwencjom.
Wzięła głęboki oddech i spojrzała w dół, wprost na
wynik testu. Jej przypuszczenia okazały się trafne - nosiła w sobie dziecko.
Jęknęła cicho i przeczesała włosy. Mimo że spodziewała się tego, poczuła się
jakby została trafiona obuchem w brzuch. Podeszła do umywalki i ochlapała twarz
zimną wodą, po czym spojrzała w lustro. Była strasznie blada. Po jej policzku
spłynęła samotna łza.
Zrozumiała, że jej życie właśnie wywróciło się do
góry nogami. Nie dość, że musiała oznajmić jakoś Gerardowi, że zostanie ojcem,
to nie mogła nie powiedzieć prawdy Cescowi. Sam by w końcu zauważył, ale ona
nie chciała go więcej okłamywać. Przerażało ją, że ta ciąża może sprawić, że
jej związek się rozpadnie. Który facet chce żyć z ciężarną, nie będąc przy
okazji ojcem dziecka? Nie miała zielonego pojęcia, co zrobi z tą ciążą. Była
pewna, że urodzi dziecko, ale nie miała żadnej koncepcji na dalszą przyszłość.
Czy nadal będzie opiekunką Milana? Nadal będzie mieszkać w willi Gerarda?
Będzie wychowywać swoje dziecko tuż obok Shakiry wychowującej swojego syna? Ten
pomysł wydawał jej się chory, ale na tę chwilę nie miała lepszego.
*
Lona wiedziała, że rozmowy z oba piłkarzami będą
trudne, jednak za mniejsze zło uważała poinformowanie Gerarda, że zostanie
ponownie ojcem. Niestety nie było to tak łatwe, jak przypuszczała z powodu
obecności piosenkarki w domu. Nie potrafiła znaleźć chwili sam na sam z obrońcą
i bardzo się denerwowała, ponieważ obawiała się, że w jakiś dziwny sposób jej
brzuch będzie widać, nawet jeśli był to dopiero pierwszy miesiąc ciąży.
Okazja do rozmowy z błękitnookim znalazła się
dopiero niecały tydzień po tym, jak opiekunka odkryła, że nosi w sobie dziecko.
Shakira zabrała Milana i razem z Daniellą i Lią poszli na ogromny plac zabaw
znajdujący się na jednej z barcelońskich plaż. Młoda Hiszpanka wiedziała, że
nie może dłużej ukrywać prawdy przed Gerardem. Już dawno miała przygotowane to,
co mu powie, czekała tylko na odpowiedni moment.
Zastała go siedzącego w salonie z butelką piwa i
oglądającego jakiś mecz koszykówki w telewizji. Usiadła naprzeciwko niego na
kanapie i poczekała na koniec drugiej kwarty, po czym wzięła do ręki pilota i
jednym kliknięciem wyłączyła plazmę.
- Lona, ja oglądam! – wykrzyknął piłkarz, a jej od
razu przypomniała się ostatnia sytuacja, kiedy tak powiedział i to, co się
wtedy wydarzyło. Zrobiło jej się trochę cieplej, jednak od razu pokręciła
głową. Nie po to tutaj przyszła.
- Musimy porozmawiać … - zaczęła, jednak Gerard nie
dał jej dokończyć.
- Skarbie ja wiem, dla mnie ta sytuacja też jest
trudna. Też za tobą tęsknię – podniósł się z fotela i usiadł na kanapie obok
Hiszpanki – Ale spokojnie, Shaki niedługo wyjdzie na jakiś dłuższy wywiad czy
imprezę i wtedy będę cały twój – wziął ją za rękę i zaczął kreślić kciukiem
kółka we wnętrzu jej dłoni.
- Gerard skończ! – krzyknęła i odsunęła się od
niego na drugi koniec kanapy.
- Uwielbiam jak jesteś taka stanowcza – puścił jej
oczko i znowu się do niej przysunął – Skarbie jeśli chcesz, to może już teraz.
- Nie, ty nie rozumiesz! – Lona wstała i zaczęła
chodzić po salonie. Zupełnie nie tak wyobrażała sobie tę rozmowę.
Przygotowując sobie jej scenariusz
zapomniała, jak bardzo niewyżyty może być piłkarz.
- Masz rację, nie rozumiem – uważnie śledził jej
ruch zastanawiając się, o co może jej chodzić. Skoro nie o seks, to co? Przecież
nie będzie chciała po raz kolejny go zostawiać. Doskonale pamiętał, co
wydarzyło się ostatnim razem, kiedy chciała
zakończyć ich znajomość.
- Gerard, jest taki czas, kiedy trzeba wziąć
odpowiedzialność za swoje czyny…
- Kurwa, chyba nie chcesz powiedzieć Shakirze! –
poderwał się z kanapy.
- Siadaj i daj mi skończyć – warknęła. Nie miała
zielonego pojęcia, skąd znajduje w sobie tę stanowczość, jednak wiedziała, że
inaczej nie może się nie zachować. Gerard potulnie wrócił na swoje miejsce i
wpatrywał się uporczywie w Hiszpankę. – Nie, nie chcę jej powiedzieć. Jednak
wydarzyło się coś innego, coś czego nie planowaliśmy. Czasem tak jest, kiedy
dorośli nie uważają.
- O czym ty pieprzysz?!
- Okres mi się spóźnia – Lona postanowiła
powiedzieć mu prawdę prosto z mostu – Jestem w ciąży Gerard. Będziemy mieli
dziecko.
Piłkarz ryknął śmiechem. Przez długą chwilę nie
mógł się opanować. Lona stała i wpatrywała się w niego licząc, że będą mogli w
końcu dokończyć rozmowę.
- Ty sobie żartujesz, kurwa? Nie śmieszne Lona,
serio – zamarł na widok jej poważnej twarzy – Nie żartujesz sobie? O żesz kuźwa
maź – przywalił pięścią w stolik do kawy – Jak mogłaś się nie zabezpieczać?! To
na pewno nie moje dziecko!
- To jest twoje dziecko.
- Nie masz pewności. Pewnie jest Fabregasa i teraz
chcesz mnie wrobić w alimenty!
Lona poczuła
się jakby Pique ją uderzył. Nawet w najgorszych wyobrażeniach nie
spodziewała się takiej jego reakcji. Oskarżenia piłkarza były niedorzeczne i
bardzo ją zabolały.
- To na pewno jest nasze dziecko. Ja i Cesc nigdy
nie uprawialiśmy seksu – powiedziała chłodno. Po raz kolejny dotarła do niej
niedorzeczność jej życia i jej związków.
- Kurwa mać!
- I co teraz zrobimy Gerard?
- Nic nie zrobimy – piłkarz miotał się po salonie –
Było nam miło, ale nie będziemy się bawić w szczęśliwą rodzinkę. Mam już
Shakirę i Milana, więcej nie potrzebuję. Złapałaś mnie na dziecko i myślisz, że
wyciągniesz ze mnie kasę. Nie ma mowy!
Każde słowo piłkarza było dla Hiszpanki jak sztylet
wbijany w serce. Całkowicie wyparł się jej i dziecka, a na dodatek wysuwał
idiotyczne oskarżenia. Nigdy by nie wpadła, by zrobić coś takiego, o co on ją
podejrzewał. Usiadła oszołomiona w fotelu, w którym wcześniej siedział on.
- Gerard ale … ale …. – zupełnie nie wiedziała, co
powiedzieć – Przecież to będzie twoje dziecko, nie możesz się go wyprzeć!
- Mogę i to zrobię. Mam tylko jedno dziecko –
warknął – Shakira nie może się o niczym dowiedzieć. Teraz wiem to już na pewno.
Było miło, ale to koniec Lona. Zwalniam cię.
- Nie możesz! Kobiet w ciąży nie wolno zwalniać.
- Ja jednak to zrobię. I tak nikomu nie powiesz, że
zwolniłem ciężarną. Przecież utrzymujemy naszą znajomość w tajemnicy, prawda? –
uśmiechnął się perfidnie – Pogódź się z tym, że już tu nie pracujesz.
Dostaniesz wypowiedzenie i tyle.
- Ale za co ja wychowam dziecko, twoje dziecko,
Gerard?
- To już nie mój problem – włożył telefon do
kieszeni i wyszedł z salonu zostawiając w nim zapłakaną Lonę.
Nie mogła powstrzymać łez. W jednej chwili została
bez niczego. Bez pracy, bez ojca dziecka i najprawdopodobniej zostanie też bez
swojego ukochanego. Skoro Gerard tak zareagował na wieść o jej ciąży, to wolała
nawet nie myśleć, co zrobi Cesc. Nie pozostawało jej nic innego jak spakować
swoje rzeczy i wynieść się z domu Pique. To był koniec.
*
Cesc przyszedł do domu Gerarda z chęcią odwiedzenia
Lony. Zaczynał się o nią martwić. Od dwóch nie dała znaku życia, nie odzywała
się do niego, nie odbierała jego telefonów, nic. Miał nadzieję, że w domu
przyjaciela w końcu się z nią zobaczy i dowie się, o co chodzi. To, że tak go
ignorowała, nie było normalne. Próbował znaleźć jakiś powód takiego jej
zachowania, jednak nic nie przychodziło mu do głowy.
Bez pukania wszedł do willi i od razu skierował się
do salonu. Wiedział, że tam znajdzie swojego przyjaciela i będzie go mógł
wypytać o ukochaną. Nie mylił się, Gerard siedział przed telewizorem.
- Hej, jest może Lona?
- Kto? – spojrzał na przyjaciela tępym wzrokiem i
wrócił do oglądania telewizji.
- No Lona, moja dziewczyna i opiekunka twojego
syna. Jest może w domu? Ostatnio się nie odzywała i nie wiem, może chora jest
czy coś.
- Nie, nie jest chora.
- To jest w domu?
- Nie – nie odrywał wzroku od telewizora.
- A kiedy wróci?
- Nigdy.
- Co masz na myśli? – Cesc spojrzał na niego
zaskoczony.
- Twoja
dziewczyna już tu nie pracuje, złożyła wymówienie i się wyprowadziła – Gerard
wcale nie miał zamiaru mówić przyjacielowi prawdy, o wiele bardziej wolał
półprawdę.
- Nie rozumiem, ale dlaczego?
- A co ja kurwa wróżka, żeby ci powiedzieć? –
Gerard warknął.
- Spokojnie -
Cesc uniósł dłonie w geście pojednania – Wybacz stary. Masz może jej
nowy adres?
Miał. Nie wiedział po co, ale Lona wysłała mu go
wczoraj. I tak nie miał zamiaru zmieniać decyzji. Głupia dziwka. Myślała, że
złapie go na dziecko. Podał Cescowi adres i przełączył sobie na powtórkę meczu.
Miał nadzieję, że to już ostatni raz, kiedy słyszy o Hiszpance.
Nawet nie podziękował Gerardowi za adres, tylko od
razu opuścił willę przyjaciela, by pojechać do ukochanej. Zresztą widział, że
obrońca nie jest w nastroju do rozmów. Pojedzie do niej i dowie się, dlaczego
go ignoruje.
*
Fabregas z bijącym sercem zapukał do drzwi
mieszkania Lony. Zupełnie nie wiedział, czego może się spodziewać, jednak to,
co ujrzał sprawiło, że zabolało go serce. Otworzyła mu zapłakana, w za dużej
bluzie od dresu leginsach. Automatycznie wyciągnął ramiona i przytulił ją
mocno. Nie pytał, co się dzieje, chciał po prostu zabrać jej ból.
Czując dotyk Cesca rozpłakała się jeszcze bardziej.
Miała przeczucie, że to jest już ostatni raz, kiedy znajduje się w jego
ramionach. Miała zamiar powiedzieć mu całą prawdę, zasługiwał na to, za to
wszystko, co jej dał. Delikatny zapach jego perfum sprawił, że poczuła się jak
w domu. Właśnie to dawał jej pomocnik – poczucie bezpieczeństwa i tego, że była
kochana.
- Hej – oderwała się od niego i spuściła wzrok w
podłogę - Jak mnie znalazłeś?
- Gerard dał mmi adres.
- No tak,
Gerard – powiedziała głosem całkowicie wypranym
z emocji.
- Kochanie, co się dzieje?
Potrząsnęła głową. Nagle straciła całą odwagę. Nie potrafiła zmusić się do tego, by mu
powiedzieć. Nie była gotowa na to, by zniknął z jej życia. Wiedziała, że nie
przeżyje, jeśli Hiszpan ją znienawidzi.
Cesc bez skrępowania wszedł do mieszkania i
prowadząc Lonę za rękę, posadził ją na kanapie. Sam usiadł obok niej i objął ją
ramieniem. Ucałował ją w czubek głowy i powiedział :
- No kochanie, powiedz mi, co się stało. Nie ma
takiej sprawy, której nie da się rozwiązać – uśmiechnął się pokrzepiająco,
chcąc dodać jej otuchy.
Uniosła lekko głowę i spojrzała w jego czekoladowe
oczy. Miała przeczucie, że to już ostatni raz, kiedy może to zrobić. Tak bardzo
go kochała, nie mogła go dłużej okłamywać. Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. Chciała być z nim całkowicie szczera.
Swoją opowieść rozpoczęła od tego, jak uciekła sprzed ołtarza i znalazła się w
Barcelonie. Potem przeszła do tego, jak zareagowała na pierwsze spotkanie jego
i Gerarda. Opisała mu wszystkie uczucia,
jakie nią targały. Jak wiele razy wiedziała, ze źle robi. Jak wielka była jej
miłość do niego, ale tez pożądanie. Nie oczekiwała od niego na wybaczenie,
chciała po prostu w końcu przestać go okłamywać. Nie zataiła niczego, z tego,
co wydarzyło się przez te sześć miesięcy. Mówiła bez przerwy, chciała mieć to w
końcu za sobą. Wiele razy powtórzyła to, że bardzo kocha Hiszpana i żałuje,
tego że nie potrafiła się powstrzymać. Cesc słuchał Lony nie wypowiadając przy
tym ani słowa. Nie zareagował nawet wtedy, gdy oznajmiła mu, że jest w ciąży z
Gerardem.
Po tym, jak Hiszpanka skończyła swoją opowieść, między
nimi bardzo długo panowała cisza. Lona nie mogła już jej wytrzymać. Otarła łzy,
które zaczęły jej płynąć w trakcie opowieści
i odezwała się :
- Cesc, powiedz coś, proszę – głos się jej załamał.
Nie miała już wątpliwości, że go
straciła i zostanie całkiem sama.
- Ja … ja nie wiem co – przeczesał palcami włosy.
- Powiedz, że mnie nie nienawidzisz.
Cesc spojrzał na nią z bólem w oczach i podniósł
się z kanapy.
- Nie potrafię … ja … ja nie wiem. Muszę sobie to
wszystko przemyśleć – lekko musnął palcem dłoń Lony i ruszył do wyjścia.
Po chwili usłyszała trzask zamykanych drzwi.
Pogłaskała się po brzuchu i zwinęła w kłębek na kanapie. Po jej twarzy ciekły
łzy. Poza nienarodzonym dzieckiem nie miała już nikogo.
*
Długo zastanawiał się, jak ma postąpić. Opowieść
Lony bardzo go zaskoczyła, w życiu by nie przypuszczał, że mogła go przez tak
długi czas okłamywać. Tak wiele emocji przelało się przez niego, ale jednego
był pewien – mimo że ją kochał, nie wybaczy Hiszpance. Za bardzo go zraniła.
Sprawiła, że poczuł się jak nic nie warty śmieć. To nic, że go kochała, jej
zachowania nie dało się wytłumaczyć. Najbardziej na świecie pragnął ją
znienawidzić, jednak nie potrafił. Wiedział, że będzie za nią tęsknił, bo
kochał ją nad życie, ale czuł się za bardzo oszukany.
Trwałby w swej nienawiści i gniewie, gdyby nie to,
że następnego dnia przy śniadaniu usłyszał piosenkę „I’ll stand by you” zespołu
The Pretenders. Usiadł przy stole i tępo wpatrywał się w ścianę wsłuchując się
w tekst utworu. Po jego policzku popłynęła samotna łza. Musiał wybaczyć Lonie,
tak mocno ją kochał. Ta piosenka, ona była tym, co właśnie do niej czuł. Nie
można przecież odwrócić się od ukochanej osoby, nawet jeśli popełniła wiele
błędów. Po to się przy niej jest, by pomóc jej wrócić na właściwą drogę i
pokazać, że jest dla nas najważniejsza.
Cesc kochał Lonę nad życie i nie mógł z niej zrezygnować. Nigdy. Zawsze
będzie przy niej, na dobre i na złe.
Zerwał się z krzesła, w biegu pochwycił kluczyki od
samochodu i po niecałych dziesięciu minutach stał pod jej drzwiami. Przed
zapukaniem odnalazł w internecie na telefonie piosenkę, która otworzyła mu
oczy. Miał pomysł, jak powiedzieć Lonie, że ją kocha.
Długo nie musiał czekać, by otworzyła mu drzwi.
Była bardzo zaskoczona, kiedy go zobaczyła. Otworzyła oczy szeroko ze
zdumienia, co Cesc wykorzystał i wszedł
do mieszkania.
- Cesc – wyszeptała nadal nie wierząc w to, co
widzi – Nie spodziewałam się ciebie.
- Ja … - machnął ręką. Nie potrafił się wysłowić,
tak wielkiej rozrzewnienie poczuł, kiedy ją ujrzał. Najchętniej wziąłby ją w
ramiona i nigdy więcej z nich nie wypuszczał, jednak bał się, że wystraszy ją
takim zachowaniem. Ją i dziecko. Zamiast tego posadził Lonę na kanapie i
wcisnął przycisk odtwarzania w telefonie – Po prostu posłuchaj.
Puścił jej tę samą piosenkę, którą usłyszał dzisiaj
rano. Mówiła idealnie to, co chciał jej przekazać. Kochał ją i nigdy z niej nie
zrezygnuje.
Oh, dlaczego
jesteś taki smutny?
Masz łzy w
oczach
Przestań i
chodź do mnie
Nie wstydź
się płakać
Pozwól mi
zobaczyć cię na wskroś
Bo też
widziałam ciemną stronę
Kiedy mrok
pada na Ciebie
Nie wiesz co
zrobić
Nic do czego
się przyznasz
Nie sprawi,
że będę Cię mniej kochać
Będę przy
Tobie
Będę przy
Tobie
Nie pozwolę
nikomu cię skrzywdzić
Będę przy
Tobie
Więc jeśli
jesteś wściekły, wściekaj się
Nie trzymaj
tego wszystkiego w sobie
Przestań i
porozmawiaj ze mną
Hej, co masz
do ukrycia?
Ja również
się złoszczę
Cóż, jestem
w dużej mierze taka jak Ty
Kiedy stoisz
na rozdrożu
I nie wiesz,
którą drogę wybrać
Pozwól mi
pojawić się
Bo nawet
jeśli się mylisz
Będę przy
Tobie
Będę przy
Tobie
Nie pozwolę
nikomu cię skrzywdzić
Będę przy
Tobie
Zabierz mnie
do swoich najgorszych chwil
A nigdy Cię
nie opuszczę
Będę przy
Tobie
A kiedy…
Kiedy mrok
pada na Ciebie, Kochanie
Czujesz się
zupełnie samotny
Nie będziesz
sam
Będę przy
Tobie
Będę przy
Tobie
Nie pozwolę
nikomu cię skrzywdzić
Będę przy
Tobie
Zabierz mnie
do swoich najgorszych chwil
A ja nigdy
opuszczę Cie
Będę przy
Tobie
Będę przy
Tobie
Nie pozwolę
nikomu cię skrzywdzić
Będę przy
Tobie
Nie pozwolę
nikomu cię skrzywdzić
Będę przy
Tobie
W miarę słuchania jej oczy napełniły się łzami, a
Lona kręciła głową z niedowarzaniem. Nie docierało do niej, że już na zawsze
będą razem. Pod koniec utworu wziął ją po prostu w ramiona i mocno przytulił.
Otarł kciukiem łzy i pocałował delikatnie. Tu było jego miejsce – przy niej, na
całe życie.
Uśmiechnęła się do niego promiennie, a on
uświadomił sobie, że nigdy nie widział piękniejszego widoku. Była jego i nigdy
jej nie zostawi, nie ważne co wydarzy się w przyszłości.
- A dziecko?
- Wychowamy je razem. Jest moje, nie Gerarda –
wsunął jej rękę pod koszulkę i położył dłoń na brzuchu – Oboje jesteście moi.
Będziemy rodziną, tego zawsze pragnąłem.
- Nie mogę w to uwierzyć – wyszeptała – Nie wierzę,
że mnie nie nienawidzisz.
- Nie potrafiłbym. Wtedy musiałbym znienawidzić
połowę siebie i swoje serce, które należy do ciebie. Nie jestem masochistą, nie
potrafiłbym nas tak zranić – uniósł jej twarz kciukiem i spojrzał jej w oczy,
by powiedzieć Lonie po raz kolejny to, co odczuwał każdą komórką swojego ciała
– Kocham cię.
~~~~~~
No i mamy
ostatni rozdział J
Ostatnio tyle
rzeczy się w moim życiu rzeczy układa pomyślnie, dlatego historia Lony również
musiała.
Mam
nadzieję, że cieszycie się z takiego zakończenia. Mi szczerze powiedziawszy
bardzo się podoba i nawet uroniłam kilka łez pisząc je i słuchając piosenki,
która sprawiła że Cesc zrozumiał wiele rzeczy. Kiedy ją usłyszałam, od razu
wiedziałam, że nada się idealnie.
Pochwalę się
Wam taką małą statystyką tego rozdziału, siedem stron w wordzie i ponad
trzy pół tysiąca słów, nie wiem czy nie
mój nie najdłuższy rozdział.