sobota, 1 marca 2014

Rozdział 3 - Jutro rano mam samolot


GŁOSUJEMY ------->





Do posiadłości Shakiry i Gerarda Lona przeprowadziła się cztery dni temu. Już przy pierwszym spotkaniu z ich synkiem poczuła, że da radę. Chłopiec zareagował na nią bardzo pozytywnie. Kiedy kucnęła przed nim, żeby się przywitać, od razu obdarzył ją szerokim uśmiechem i zarzucił jej rączki na szyję. Nie dało się go nie lubić. Był taki rezolutny, pocieszny i strasznie, strasznie kochany. Na lepszą pracę nie mogła trafić, tak bardzo podobał jej się czas spędzony z malcem. Z każdym dniem coraz bardziej wkradała się w jego łaski i coraz mniej bała się tego, że z jakiegoś powodu on ją odrzuci, a przez to wokalistka będzie zmuszona ją zwolnić. Nie mogła stracić tej posady, dzięki niej rozpoczynała nowe, lepsze życie.  
 Z każdym dniem też coraz bardziej zadomawiała się w willi Hiszpana, jednakże nie obyło się bez małych problemów. Generalnie wszystko szło bardzo dobrze - dostała własny wielki pokój, Gerard z Shakirą byli dla niej bardzo mili, nie szczędzili jej rad, jak radzić sobie z Milanem, zapewnili jej naprawdę astronomiczną pensję, a także jeden dzień wolnego tygodniowo, jednakże Lona nadal nie czuła się całkowicie komfortowo. Wszystko spowodowane było zachowaniem jej pracodawcy. W ciągu tych trzech dni już kilkanaście razy przyłapała go na tym, jak uporczywie się jej przyglądał, kiedy myślał, że tego nie widzi. Kompletnie nie wiedziała, co ma o tym myśleć, jednak skłaniała się ku temu, że po prostu przesadza i wymyśliła sobie te spojrzenia Gerarda. Przecież zakochany facet nie mógłby patrzeć na nią z takim ogniem w oczach, prawda ? Coś było nie tak i Lona była pewna, że to jej sposób postrzegania sytuacji jest zaburzony. Wszystko z powodu tego niedoszłego ślubu. Miała spaczone postrzeganie mężczyzn. 
A propos mężczyzn ... Nadal nie mogła wyrzucić z pamięci tych cudownie czekoladowych oczu. Kiedy tylko nie była czymś zajęta, jej myśli błądziły do mężczyzny, który wskazał jej drogę do hotelu. W pewnym sensie gdyby nie on, to nie dostałaby tej pracy. Nieznajomy miał w sobie to coś. Kiedy leżąc w łóżku przypominała sobie tembr jego głosu, robiło się jej cieplej na sercu. Jakieś dziwne uczucie ciągnęło ją do niego i była zła na siebie, że pożegnała się z nim zwykłym "dziękuję" i uciekła. Zdecydowanie powinna była zachować się inaczej, ale cóż, było minęło, nie da się cofnąć czasu, choć Lona nie ukrywała, że bardzo by chciała. Czasem siła tego, jak bardzo myślała o tym nieznajomym ją przerażała. Czy to była obsesja czy może miłość od pierwszego wejrzenia ?

*

Siedział w salonie i przerzucał pilotem kanały w telewizorze. Co z tego, że płaci za najdroższy abonament, kiedy i tak nie puszczają niczego ciekawego i musi zadowalać się kolejnymi powtórkami tych beznadziejnych oper mydlanych, które tak bardzo uwielbiała oglądać jego partnerka ? Przynajmniej odkąd w ich domu pojawiła się Lona nie musi przez cały dzień słuchać tych ogłupiających melodyjek z bajek dla dzieci, bo Milan w końcu ma się z kim bawić i nie spędza dni przed telewizorem. Był na to zdecydowanie za mały, jednak nie mieli wyjścia, oboje z Shaki byli bardzo zajętymi ludźmi. 
- O, zostaw to ! - usłyszał głos swojej ukochanej, kiedy natrafił na kanał, na którym leciał jeden z seriali. 
- Przecież już to oglądałaś - jęknął.
- Ale to jest "Aida" skarbie - powiedziała, jakby samo podanie tytułu kończyło wszelkie rozmowy na temat tego, co będą oglądać.
- Co z tego ? Poszukam dalej, może jakiś film będzie.
- Gerard, to jest "Aida" - wyjęła mu pilota z ręki i odłożyła go na stolik. 
Kolumbijka przytuliła się do piłkarza i położyła mu nogi na kolanach. Nie pamiętała, kiedy ostatnio spędzili tak razem czas, tak byli zaganiani, a na dodatek jeszcze zajęci Milanem. Brakowało jej takich chwil, a jednak z własnej woli chciała się ich pozbawić. Jednak na razie, postanowiła cieszyć się tym, co ma.
Oglądali w ciszy, choć tylko jedno z nich było tak naprawdę skupione na lecącej telenoweli. Shakira oglądała z zapartym tchem, mimo że widziała już ten serial co najmniej dziesięć razy. Niczego co dobre nie jest za dużo. Od zawsze wyznawała taką zasadę, jednakże w stu procentach sprawdziła się ona dopiero wtedy, gdy poznała Gerarda. 
Piłkarz za to był myślami o wiele dalej, niż prosta fabuła ukochanego serialu Shakiry. Cieszył się jej obecnością, tym, że po raz pierwszy od dawna spędzają czas razem i nigdzie nie muszą się śpieszyć. Brakowało mu ukochanej, bo z powodu nawału zajęć i obowiązku nie mieli czasu dla siebie. Wspólne oglądanie telewizji przypomniało mu dawne czasy. Kiedyś to była dla nich codzienność, że wieczorem siadali razem w salonie i oglądali głupie komedie albo horrory. Czasem zamieniali to na leżenie w łóżku i rozmawianie o wszystkim i o niczym do białego rana. Wszystko zmieniło się, kiedy w ich życiu pojawił się Milan. Niby na lepsze, ale jednak na gorsze. Mimo to Gerard nigdy nie narzekał na to, że ma syna. Za bardzo go kochał.
- Geri ... ? - Shakira przerwała nagle jego rozmyślania.
- Tak ?
- Co sądzisz o tej naszej opiekunce ?
Pique zamarł, a jego mięśnie mimowolnie się napięły. Czyżby jego ukochana domyślała się o czym myślał ? Miał ogromną nadzieję, że nie, bo wtedy mógłby się pożegnać z nią na kilka miesięcy dopóki by jej nie przeszło. 
- Jak co sądzę ? Nic nie sądzę.
- Oj Gerard - zniecierpliwiła się - Uważasz, że dobrze sobie radzi ?
Więc to o to jej chodziło. Odetchnął z ulgą i rozluźnił się. 
- Myślę, że Milan ją lubi. A ona ? Ona ma podejście do dzieci.
Shakira wydawała się zadowolona z jego odpowiedzi. 
- Też tak uważam - zamyśliła się - Bo wiesz, Geri, ja cię bardzo kocham ...
- Ja ciebie też skarbie.
- Ale tak samo kocham też moich fanów. A oni teraz cierpią - piłkarz spojrzał na nią nic nie rozumiejąc - Czuję się jakbym ich zaniedbała i mam wyrzuty sumienia. Ostatnią płytę wydałam tak dawno temu - westchnęła głośno.
- Nie bardzo rozumiem co w związku z tym.
- No bo wiesz, tak sobie myślałam ... - zwiesiła głos.
- Tak ?
- Mam w głowie kilka nowych utworów ...
- Tak ? - spojrzał na nią zniecierpliwiony.
- Chciałabym nagrać nową płytę.
- To świetnie - uśmiechnął się i pocałował ją w policzek -Wynajęłaś już sobie studio ?
- No właśnie tu jest ten mały problem - powiedziała cicho - Wiesz, że nie skupię się na sobie i utworach jeśli będę w Barcelonie. Ciągle będę myślała o Milanie, tobie, czy zakupy są zrobione. Dlatego myślałam nad tym, żeby gdzieś wyjechać ?
- Jestem w stanie znieść Londyn, będziemy cię odwiedzać.
- Nie Geri, potrzebuję całkowitego wyciszenia i spokoju. Wyjeżdżam do Los Angeles - Shakira nie patrzyła na swojego ukochanego. Wiedziała, że widok jego smutnej twarzy sprawi, że zacznie płakać.
- Kiedy ? - zapytał z bólem.
- Jutro rano mam samolot.
Zostawi go. Nie wiadomo na jak długo. Nie mógł w to uwierzyć. Nie mógł być teraz przy niej. Zraniła go w najgorszy możliwy sposób. Wstał z kanapy i niczym po omacku ruszył do szafy, z której wyjął ciemną skórzaną kurtkę i tak po prostu wyszedł z domu. Musiał odreagować.


*

Shakira wyjechała już trzy dni temu. Od tego czasu Gerard nie mógł się skupić na niczym innym jak treningach i opróżnianiu kolejnych butelek z alkoholem, kiedy tylko wracał z boiska. Niby wiedział, że jego partnerka to światowej sławy cudowna wokalistka i jej kariera jest ważna, jednak mino tych trzech lat ich związku nadal nie pogodził się z faktem, że nadchodził taki czas, kiedy on się dla niej nie liczył i kiedy wyjeżdżała nie mówiąc za ile wróci. Nienawidził, kiedy go zostawiała. Tak bardzo przyzwyczaił się do jej obecności w jego życiu, że był jak uderzony młotkiem w głowę, kiedy był sam w tym jego wielkim domu. Potrzebował jakiegoś bodźca, czegoś, co pomoże mu wrócić do świata żywych.
Gerard po raz kolejny miał kaca. Obudził się i z jękiem zwlókł z łóżka. Zszedł na dół do kuchni zupełnie nie przejmując się tym, co ma na sobie, a raczej czego nie ma na sobie. Był w swoim własnym domu i miał do tego prawo. Otworzył lodówkę i zaczął macać po półkach w poszukiwaniu butelki z mlekiem. Było zbyt jasno, by otwierać oczy. Nie chciał sprawiać sobie większego bólu, nie był przecież masochistą. W końcu udało mu się na nią natrafić. Z triumfującym uśmiechem odkręcił korek i wychylił duszkiem całą zawartość butelki. O tak, tego mu było trzeba. Oparł się o blat i z rozkoszował uczuciem, jakie zimne mleko powodowało w jego ciele. 
Nagle usłyszał, jak ktoś głośno wciąga powietrze. Powoli otworzył jedno oko, potem drugie, aż ukazał mu się pełny obraz długich opalonych nóg, szarych spodenek, płaskiego brzucha i krótkiej czarnej koszulki. Uniósł wyżej głowę. Noelle, niania jego syna, zaczerwieniona jak burak wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami. Jego usta rozciągnęły się szerokim uśmiechu. Na jej widok, a także na myśl, że zareagowała tak z powodu jego nagiej klatki piersiowej. Gerard przestawał odczuwać obojętność.
Lona w końcu oderwała wzrok od piłkarza i zaczęła wpatrywać się w swoje dłonie.
- Ja ... ja bardzo przepraszam - wyjąkała 
- Przecież nic się nie stało - odstawił pustą butelkę i zaczął się jej przypatrywać - Coś ci może podać ?
- Ja przyszłam tylko ... - uniosła głowę i znowu patrzyła na Gerarda. To, że był bez koszulki działało na nią jak magnes - Przyszłam zrobić kaszkę Milanowi.
- To nie przeszkadzam.
Uśmiechnął się po raz ostatni i wyszedł na taras. Musiał opuścić kuchnię, tak go bolało. Pomylił się, jednak był masochistą. Miał taką kobietę w domu i jej nie dotknął. Masochistą i grzesznikiem. Miał taką kobietę w domu i pozwalał się jej marnować. Obudził się ze snu obojętności. Musi coś zrobić, bo inaczej sfiksuje.
*

- No gdzie ona jest ?! - wykrzyknął Alexis przechodząc przez próg.
- Może byś się najpierw przywitał, co ? - Fabregas pokręcił głową i zamknął drzwi od domu Gerarda.
Sanchez machnął ręką i poszedł szukać gospodarza domu. Znalazł go siedzącego w salonie przed ogromnym telewizorem, który jednak był wyłączony.
- Ej co ty tak ? Myślisz ? - zapytał z przerażeniem Chilijczyk i klapnął obok niego.
Pique rzucił mu mordercze spojrzenie i przywitał się z Cesciem.
- To gdzie ona jest ?
- Spokojnie Sanchez, bo zaraz nam zaprezentujesz swojego kolegę.
Alexis zarumienił się, a Fabregas odetchnął z ulgą.
- No w końcu się uspokoił. Wyobraź sobie, że ja go tak musiałem słuchać od pół godziny.
- No to gdzie ona jest ?
- Navasie Sanchez, jesteś bardziej upierdliwy jak Shakira, kiedy prosi mnie o nową torebkę - zaśmiał się obrońca - Zaraz tu przyjdzie.
- Skąd wiesz ?
Gerard uśmiechnął się tylko znacząco i rozsiadł wygodniej na kanapie. Fabregas wziął pilota i przerzucał kanały w poszukiwaniu sportowego. Nie miał zamiaru brać udziału w tej ich głupiej zabawie.
Po chwili stało się to, co przewidział Hiszpan. Przez drzwi tarasowe weszła Lona.
- Gerard, nie widziałeś gdzieś może smoczka Milana ?
Alexisowi szczęka opadła do samych kolan. Siedział i wpatrywał się z otwartą buzią w kobietę. Gerard nie przesadzał, była bardzo gorąca i marzył, by poznać ją bliżej. Fabregas też zamarł na jej widok. To było po prostu niemożliwe ! Dziewczyna, której wskazał drogę na ulicy i o której próbował jakoś zapomnieć, bo nigdy więcej jej nie spotka, właśnie przed nim stała i pracowała u jego najlepszego przyjaciela ! To musiał być jego szczęśliwy dzień. Chciał coś powiedzieć, ale z wrażenia odebrało mu mowę. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Pique natomiast przeciągnął się i patrząc na Lonę wygiął wargi w szerokim uśmiechu.
- Nie, niestety nie wiem, ale pewnie jest gdzieś tutaj - nie patrząc na Chilijczyka rzucił jeszcze - Alexis zamknij buzię, bo wyglądasz jak idiota.
Lona zaczęła rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu smoczka. Bez niego Milan nie zaśnie, tyle zdążyła się już o nim nauczyć. Chodziła po pomieszczeniu i zaglądała na różne półki. W tym samym czasie trzej piłkarze nie spuszczali z niej wzroku i śledzili każdy jej ruch. Była tym, czego pragnęli. Każdy, poza Fabregasem, marzył o tym, co mógłby z nią zrobić. Tylko Cesc chciał po prostu z nią porozmawiać, ale nie miał jak. Przecież nie ulotni się nagle z salonu i nie pójdzie za nią do dziecka. Byłoby to zdecydowanie zbyt podejrzane. W końcu udało jej się znaleźć ten nieszczęsny smoczek. Był na najwyższej półce regału. Lona była zbyt niska, by go dosięgnąć. Wspięła się na palce i próbowała go złapać palcem. Koszulka uniosła się jej wyżej i odsłoniła płaski, opalony brzuch. Wszyscy trzej zgodnie unieśli brwi i uśmiechnęli się do siebie. Udało jej się sięgnąć smoczek i stanęła normalnie na ziemi. Obciągnęła koszulkę i zaczerwieniona szybko wyszła na taras.
- Wow, jaka laska - jęknął Alexis.
- Nie musisz mi dziękować.
- Co ?
- Zrobiłem to wszystko specjalnie. Myślisz, że Milan położyłby to tak wysoko ? - wyszczerzył się Pique - Ja też muszę mieć jakieś przyjemności.
- Pewnie nie tylko takie - Sanchez poruszył brwiami.
- Wszystko w swoim czasie Alexis, wszystko w swoim czasie - przybił sobie piątkę z nim.
Tylko Fabregas nie uczestniczył w ogólnej radości z powodu ujrzenia brzucha Lony. Szczerze powiedziawszy zaczynał się o nią bać. Samotny Gerard nie był dobrym kompanem do mieszkania, szczególnie jeśli było się taką piękną kobietą. Cesc miał ogromną nadzieję, że uda mu się porozmawiać z opiekunką - chciał ją przestrzec, ale tez bliżej poznać.








~~~~~
No i mamy trójeczkę :) Od tego rozdziału wszystko się zaczyna mhmmm
Napisana z okazji rozpoczęcia czytania drugiego tomu Lalki, normalnie achievement życiowy do wpisania do cv XD
Nie obiecuję, że kolejny będzie za tydzień, ale będę się starać.
Mam nadzieję, że Wam się podobało :)

Na koniec mały Milanek <3 nie lubię dzieci, ale to jest prawie tak słodkie jak Davi Lucca <3



31 komentarzy:

  1. brakuje mi słów
    domczi jesteś genialna
    asadjfhsdjkfhsdjk <3 zły gerard, ZŁY! powiem wszystko Shaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej! świetne! :o
    czekam na kolejny rozdział, coś czuję, że to opowiadanie będzie moim absolutnie ulubionym :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział naprawdę <3 mogłabyś książkę wydać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział i całe opowiadanie *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahahhahahaha padłam "Myślisz,że Milan położył by go tak wysoko?" buahahahahhahahahahahah Świetny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku *.* nie wiem od czego zacząć...
    Rozdział jest taki awwww<3 :D
    Piszesz tak cudownie, cały czas miałam wrażenie, że jestem tam i to wszystko obserwuję ^.^ Dziękuję Ci za ten mój stan :D

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAAAA!!! to jest świetne,boskie,najlepsze i najwspanialsze <3 ta akcja ze smoczkiem i Alexisem mnie rozwaliła haha :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne opowiadanie *u* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Gerard jest mistrzem w tym opowiadaniu <3 Ale czemu Sanchez? ;___;

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. ♥
    Jesteś jedną z osób, które tak bardzo cenię sobie za to, jak piszą.
    Też zawsze mam wrażenie, jakbym była obserwatorem każdej historii. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To się będzie działo xDD
    To jest najlepsze, serio <3
    +Jestem dumna, że dodałaś go dzisiaj xdd

    OdpowiedzUsuń
  12. uhuhuhuh, wyglada na to, ze w Lonie zakochalo sie az 3 pilkarzy ^^ ja mam jednak nadzieje, ze Gerrard nie zdradzi shakiry ;xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny - pisz szybko kolejny, bo umrę z ciekawości. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. kota nie ma mysz harcuje (cho mi o Piqusia xd)
    Zuy Gerard :D Fabsiu jedyny mądry, myśli mózgiem, nie to co jego kumple :D
    Świetny, czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gerard zboczeniec :D
    Cudownaśny <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialne *-* ah ten Pique...

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahaha super rozdział :3
    Chłopaki tylko o jednym..
    Jedynie Fabs normalny xd
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Zboczeńce xDD
    Genialnty rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne :D
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny :)
    Uwielbiam Fabregasa ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. hahahahaha boże jesteś cudowna XD /Tosia

    OdpowiedzUsuń
  22. awwww <3
    kocham, kocham, kocham <3
    next poprosimy <3
    /marii

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam weny na czytanie i dopiero teraz wszystko nadrabiam. Świetne opowiadanie, chyba dopiero pierwszy raz je komentuję, ale spokojnie nadrobi się, czekam na nowy rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  24. hah, wreszcie mam chwile żeby skomentować. naprawde, lubie to opowiadanie bo niby Barcelona, ale jest Pique *-* co do rozdziału to troche mnie mnie zaskoczyłaś. w każdym razie jak zwykle świetny xd

    OdpowiedzUsuń
  25. Boski <3
    A tym dwóm to tylko jedno w głowie, nieładnie, nieładnie tak, ale bynajmniej Cesc normalny :D
    Mam nadzieję, że uda mu się porozmawiać z Loną.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Z pewnością będę czytać bo bardzo mi się podoba to opowiadanie. I jest kochany Pique <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwieelbiam no! \Dominika;*

    OdpowiedzUsuń
  28. przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale dorwać się na dłuższą chwilę do laptopa jest prawie niemożliwe..
    rozdział jak zwykle genialny, omnomno.
    a chłopcy znów myślą czymś innym, jezus.......... XD
    czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń