GŁOSUJEMY ------->
Do posiadłości Shakiry i Gerarda Lona
przeprowadziła się cztery dni temu. Już przy pierwszym spotkaniu z ich
synkiem poczuła, że da radę. Chłopiec zareagował na nią bardzo pozytywnie.
Kiedy kucnęła przed nim, żeby się przywitać, od razu obdarzył ją szerokim
uśmiechem i zarzucił jej rączki na szyję. Nie dało się go nie lubić. Był taki
rezolutny, pocieszny i strasznie, strasznie kochany. Na lepszą pracę nie mogła
trafić, tak bardzo podobał jej się czas spędzony z malcem. Z każdym dniem coraz
bardziej wkradała się w jego łaski i coraz mniej bała się tego, że z jakiegoś
powodu on ją odrzuci, a przez to wokalistka będzie zmuszona ją zwolnić. Nie
mogła stracić tej posady, dzięki niej rozpoczynała nowe, lepsze życie.
Z
każdym dniem też coraz bardziej zadomawiała się w willi Hiszpana, jednakże nie
obyło się bez małych problemów. Generalnie wszystko szło bardzo dobrze -
dostała własny wielki pokój, Gerard z Shakirą byli dla niej bardzo mili, nie
szczędzili jej rad, jak radzić sobie z Milanem, zapewnili jej naprawdę
astronomiczną pensję, a także jeden dzień wolnego tygodniowo, jednakże Lona
nadal nie czuła się całkowicie komfortowo. Wszystko spowodowane było
zachowaniem jej pracodawcy. W ciągu tych trzech dni już kilkanaście razy
przyłapała go na tym, jak uporczywie się jej przyglądał, kiedy myślał, że tego
nie widzi. Kompletnie nie wiedziała, co ma o tym myśleć, jednak skłaniała się
ku temu, że po prostu przesadza i wymyśliła sobie te spojrzenia Gerarda.
Przecież zakochany facet nie mógłby patrzeć na nią z takim ogniem w oczach,
prawda ? Coś było nie tak i Lona była pewna, że to jej sposób postrzegania
sytuacji jest zaburzony. Wszystko z powodu tego niedoszłego ślubu. Miała
spaczone postrzeganie mężczyzn.
A
propos mężczyzn ... Nadal nie mogła wyrzucić z pamięci tych cudownie
czekoladowych oczu. Kiedy tylko nie była czymś zajęta, jej myśli błądziły do
mężczyzny, który wskazał jej drogę do hotelu. W pewnym sensie gdyby nie on, to
nie dostałaby tej pracy. Nieznajomy miał w sobie to coś. Kiedy leżąc w łóżku
przypominała sobie tembr jego głosu, robiło się jej cieplej na sercu. Jakieś
dziwne uczucie ciągnęło ją do niego i była zła na siebie, że pożegnała się z
nim zwykłym "dziękuję" i uciekła. Zdecydowanie powinna była zachować
się inaczej, ale cóż, było minęło, nie da się cofnąć czasu, choć Lona nie
ukrywała, że bardzo by chciała. Czasem siła tego, jak bardzo myślała o tym
nieznajomym ją przerażała. Czy to była obsesja czy może miłość od pierwszego
wejrzenia ?
*
Siedział
w salonie i przerzucał pilotem kanały w telewizorze. Co z tego, że płaci za
najdroższy abonament, kiedy i tak nie puszczają niczego ciekawego i musi
zadowalać się kolejnymi powtórkami tych beznadziejnych oper mydlanych, które
tak bardzo uwielbiała oglądać jego partnerka ? Przynajmniej odkąd w ich domu pojawiła
się Lona nie musi przez cały dzień słuchać tych ogłupiających melodyjek z bajek
dla dzieci, bo Milan w końcu ma się z kim bawić i nie spędza dni przed
telewizorem. Był na to zdecydowanie za mały, jednak nie mieli wyjścia, oboje z
Shaki byli bardzo zajętymi ludźmi.
- O, zostaw to ! - usłyszał głos swojej
ukochanej, kiedy natrafił na kanał, na którym leciał jeden z seriali.
- Przecież już to oglądałaś - jęknął.
- Ale to jest "Aida" skarbie -
powiedziała, jakby samo podanie tytułu kończyło wszelkie rozmowy na temat tego,
co będą oglądać.
- Co z tego ? Poszukam dalej, może jakiś
film będzie.
- Gerard, to jest "Aida" -
wyjęła mu pilota z ręki i odłożyła go na stolik.
Kolumbijka
przytuliła się do piłkarza i położyła mu nogi na kolanach. Nie pamiętała, kiedy
ostatnio spędzili tak razem czas, tak byli zaganiani, a na dodatek jeszcze
zajęci Milanem. Brakowało jej takich chwil, a jednak z własnej woli chciała się
ich pozbawić. Jednak na razie, postanowiła cieszyć się tym, co ma.
Oglądali w ciszy, choć tylko jedno z nich
było tak naprawdę skupione na lecącej telenoweli. Shakira oglądała z zapartym
tchem, mimo że widziała już ten serial co najmniej dziesięć razy. Niczego co
dobre nie jest za dużo. Od zawsze wyznawała taką zasadę, jednakże w stu
procentach sprawdziła się ona dopiero wtedy, gdy poznała Gerarda.
Piłkarz
za to był myślami o wiele dalej, niż prosta fabuła ukochanego serialu Shakiry.
Cieszył się jej obecnością, tym, że po raz pierwszy od dawna spędzają czas
razem i nigdzie nie muszą się śpieszyć. Brakowało mu ukochanej, bo z powodu
nawału zajęć i obowiązku nie mieli czasu dla siebie. Wspólne oglądanie
telewizji przypomniało mu dawne czasy. Kiedyś to była dla nich codzienność, że
wieczorem siadali razem w salonie i oglądali głupie komedie albo horrory.
Czasem zamieniali to na leżenie w łóżku i rozmawianie o wszystkim i o niczym do
białego rana. Wszystko zmieniło się, kiedy w ich życiu pojawił się Milan. Niby
na lepsze, ale jednak na gorsze. Mimo to Gerard nigdy nie narzekał na to, że ma
syna. Za bardzo go kochał.
- Geri ... ? - Shakira przerwała nagle
jego rozmyślania.
- Tak ?
- Co sądzisz o tej naszej opiekunce ?
Pique
zamarł, a jego mięśnie mimowolnie się napięły. Czyżby jego ukochana domyślała
się o czym myślał ? Miał ogromną nadzieję, że nie, bo wtedy mógłby się pożegnać
z nią na kilka miesięcy dopóki by jej nie przeszło.
- Jak co sądzę ? Nic nie sądzę.
- Oj Gerard - zniecierpliwiła się -
Uważasz, że dobrze sobie radzi ?
Więc to o to jej chodziło. Odetchnął z
ulgą i rozluźnił się.
- Myślę, że Milan ją lubi. A ona ? Ona ma
podejście do dzieci.
Shakira wydawała się zadowolona z jego
odpowiedzi.
- Też tak uważam - zamyśliła się - Bo
wiesz, Geri, ja cię bardzo kocham ...
- Ja ciebie też skarbie.
- Ale tak samo kocham też moich fanów. A
oni teraz cierpią - piłkarz spojrzał na nią nic nie rozumiejąc - Czuję się
jakbym ich zaniedbała i mam wyrzuty sumienia. Ostatnią płytę wydałam tak dawno
temu - westchnęła głośno.
- Nie bardzo rozumiem co w związku z tym.
- No bo wiesz, tak sobie myślałam ... -
zwiesiła głos.
- Tak ?
- Mam w głowie kilka nowych utworów ...
- Tak ? - spojrzał na nią
zniecierpliwiony.
- Chciałabym nagrać nową płytę.
- To świetnie - uśmiechnął się i pocałował
ją w policzek -Wynajęłaś już sobie studio ?
- No właśnie tu jest ten mały problem -
powiedziała cicho - Wiesz, że nie skupię się na sobie i utworach jeśli będę w
Barcelonie. Ciągle będę myślała o Milanie, tobie, czy zakupy są zrobione.
Dlatego myślałam nad tym, żeby gdzieś wyjechać ?
- Jestem w stanie znieść Londyn, będziemy
cię odwiedzać.
- Nie Geri, potrzebuję całkowitego
wyciszenia i spokoju. Wyjeżdżam do Los Angeles - Shakira nie patrzyła na
swojego ukochanego. Wiedziała, że widok jego smutnej twarzy sprawi, że zacznie
płakać.
- Kiedy ? - zapytał z bólem.
- Jutro rano mam samolot.
Zostawi
go. Nie wiadomo na jak długo. Nie mógł w to uwierzyć. Nie mógł być teraz przy
niej. Zraniła go w najgorszy możliwy sposób. Wstał z kanapy i niczym po omacku
ruszył do szafy, z której wyjął ciemną skórzaną kurtkę i tak po prostu wyszedł
z domu. Musiał odreagować.
*
Shakira wyjechała już trzy dni temu. Od tego czasu Gerard nie mógł się skupić na niczym innym jak treningach i opróżnianiu kolejnych butelek z alkoholem, kiedy tylko wracał z boiska. Niby wiedział, że jego partnerka to światowej sławy cudowna wokalistka i jej kariera jest ważna, jednak mino tych trzech lat ich związku nadal nie pogodził się z faktem, że nadchodził taki czas, kiedy on się dla niej nie liczył i kiedy wyjeżdżała nie mówiąc za ile wróci. Nienawidził, kiedy go zostawiała. Tak bardzo przyzwyczaił się do jej obecności w jego życiu, że był jak uderzony młotkiem w głowę, kiedy był sam w tym jego wielkim domu. Potrzebował jakiegoś bodźca, czegoś, co pomoże mu wrócić do świata żywych.
Gerard po raz kolejny miał kaca. Obudził się i z jękiem zwlókł z łóżka. Zszedł na dół do kuchni zupełnie nie przejmując się tym, co ma na sobie, a raczej czego nie ma na sobie. Był w swoim własnym domu i miał do tego prawo. Otworzył lodówkę i zaczął macać po półkach w poszukiwaniu butelki z mlekiem. Było zbyt jasno, by otwierać oczy. Nie chciał sprawiać sobie większego bólu, nie był przecież masochistą. W końcu udało mu się na nią natrafić. Z triumfującym uśmiechem odkręcił korek i wychylił duszkiem całą zawartość butelki. O tak, tego mu było trzeba. Oparł się o blat i z rozkoszował uczuciem, jakie zimne mleko powodowało w jego ciele.
Nagle usłyszał, jak ktoś głośno wciąga powietrze. Powoli otworzył jedno oko, potem drugie, aż ukazał mu się pełny obraz długich opalonych nóg, szarych spodenek, płaskiego brzucha i krótkiej czarnej koszulki. Uniósł wyżej głowę. Noelle, niania jego syna, zaczerwieniona jak burak wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami. Jego usta rozciągnęły się szerokim uśmiechu. Na jej widok, a także na myśl, że zareagowała tak z powodu jego nagiej klatki piersiowej. Gerard przestawał odczuwać obojętność.
Lona w końcu oderwała wzrok od piłkarza i zaczęła wpatrywać się w swoje dłonie.
- Ja ... ja bardzo przepraszam - wyjąkała
- Przecież nic się nie stało - odstawił pustą butelkę i zaczął się jej przypatrywać - Coś ci może podać ?
- Ja przyszłam tylko ... - uniosła głowę i znowu patrzyła na Gerarda. To, że był bez koszulki działało na nią jak magnes - Przyszłam zrobić kaszkę Milanowi.
- To nie przeszkadzam.
Uśmiechnął się po raz ostatni i wyszedł na taras. Musiał opuścić kuchnię, tak go bolało. Pomylił się, jednak był masochistą. Miał taką kobietę w domu i jej nie dotknął. Masochistą i grzesznikiem. Miał taką kobietę w domu i pozwalał się jej marnować. Obudził się ze snu obojętności. Musi coś zrobić, bo inaczej sfiksuje.
- No gdzie ona jest ?! - wykrzyknął Alexis przechodząc przez próg.
- Może byś się najpierw przywitał, co ? - Fabregas pokręcił głową i zamknął drzwi od domu Gerarda.
Sanchez machnął ręką i poszedł szukać gospodarza domu. Znalazł go siedzącego w salonie przed ogromnym telewizorem, który jednak był wyłączony.
- Ej co ty tak ? Myślisz ? - zapytał z przerażeniem Chilijczyk i klapnął obok niego.
Pique rzucił mu mordercze spojrzenie i przywitał się z Cesciem.
- To gdzie ona jest ?
- Spokojnie Sanchez, bo zaraz nam zaprezentujesz swojego kolegę.
Alexis zarumienił się, a Fabregas odetchnął z ulgą.
- No w końcu się uspokoił. Wyobraź sobie, że ja go tak musiałem słuchać od pół godziny.
- No to gdzie ona jest ?
- Navasie Sanchez, jesteś bardziej upierdliwy jak Shakira, kiedy prosi mnie o nową torebkę - zaśmiał się obrońca - Zaraz tu przyjdzie.
- Skąd wiesz ?
Gerard uśmiechnął się tylko znacząco i rozsiadł wygodniej na kanapie. Fabregas wziął pilota i przerzucał kanały w poszukiwaniu sportowego. Nie miał zamiaru brać udziału w tej ich głupiej zabawie.
Po chwili stało się to, co przewidział Hiszpan. Przez drzwi tarasowe weszła Lona.
- Gerard, nie widziałeś gdzieś może smoczka Milana ?
Alexisowi szczęka opadła do samych kolan. Siedział i wpatrywał się z otwartą buzią w kobietę. Gerard nie przesadzał, była bardzo gorąca i marzył, by poznać ją bliżej. Fabregas też zamarł na jej widok. To było po prostu niemożliwe ! Dziewczyna, której wskazał drogę na ulicy i o której próbował jakoś zapomnieć, bo nigdy więcej jej nie spotka, właśnie przed nim stała i pracowała u jego najlepszego przyjaciela ! To musiał być jego szczęśliwy dzień. Chciał coś powiedzieć, ale z wrażenia odebrało mu mowę. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Pique natomiast przeciągnął się i patrząc na Lonę wygiął wargi w szerokim uśmiechu.
- Nie, niestety nie wiem, ale pewnie jest gdzieś tutaj - nie patrząc na Chilijczyka rzucił jeszcze - Alexis zamknij buzię, bo wyglądasz jak idiota.
Lona zaczęła rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu smoczka. Bez niego Milan nie zaśnie, tyle zdążyła się już o nim nauczyć. Chodziła po pomieszczeniu i zaglądała na różne półki. W tym samym czasie trzej piłkarze nie spuszczali z niej wzroku i śledzili każdy jej ruch. Była tym, czego pragnęli. Każdy, poza Fabregasem, marzył o tym, co mógłby z nią zrobić. Tylko Cesc chciał po prostu z nią porozmawiać, ale nie miał jak. Przecież nie ulotni się nagle z salonu i nie pójdzie za nią do dziecka. Byłoby to zdecydowanie zbyt podejrzane. W końcu udało jej się znaleźć ten nieszczęsny smoczek. Był na najwyższej półce regału. Lona była zbyt niska, by go dosięgnąć. Wspięła się na palce i próbowała go złapać palcem. Koszulka uniosła się jej wyżej i odsłoniła płaski, opalony brzuch. Wszyscy trzej zgodnie unieśli brwi i uśmiechnęli się do siebie. Udało jej się sięgnąć smoczek i stanęła normalnie na ziemi. Obciągnęła koszulkę i zaczerwieniona szybko wyszła na taras.
- Wow, jaka laska - jęknął Alexis.
- Nie musisz mi dziękować.
- Co ?
- Zrobiłem to wszystko specjalnie. Myślisz, że Milan położyłby to tak wysoko ? - wyszczerzył się Pique - Ja też muszę mieć jakieś przyjemności.
- Pewnie nie tylko takie - Sanchez poruszył brwiami.
- Wszystko w swoim czasie Alexis, wszystko w swoim czasie - przybił sobie piątkę z nim.
Tylko Fabregas nie uczestniczył w ogólnej radości z powodu ujrzenia brzucha Lony. Szczerze powiedziawszy zaczynał się o nią bać. Samotny Gerard nie był dobrym kompanem do mieszkania, szczególnie jeśli było się taką piękną kobietą. Cesc miał ogromną nadzieję, że uda mu się porozmawiać z opiekunką - chciał ją przestrzec, ale tez bliżej poznać.
~~~~~
No i mamy trójeczkę :) Od tego rozdziału wszystko się zaczyna mhmmm
Napisana z okazji rozpoczęcia czytania drugiego tomu Lalki, normalnie achievement życiowy do wpisania do cv XD
Nie obiecuję, że kolejny będzie za tydzień, ale będę się starać.
Mam nadzieję, że Wam się podobało :)
Na koniec mały Milanek <3 nie lubię dzieci, ale to jest prawie tak słodkie jak Davi Lucca <3
- Ja ... ja bardzo przepraszam - wyjąkała
- Przecież nic się nie stało - odstawił pustą butelkę i zaczął się jej przypatrywać - Coś ci może podać ?
- Ja przyszłam tylko ... - uniosła głowę i znowu patrzyła na Gerarda. To, że był bez koszulki działało na nią jak magnes - Przyszłam zrobić kaszkę Milanowi.
- To nie przeszkadzam.
Uśmiechnął się po raz ostatni i wyszedł na taras. Musiał opuścić kuchnię, tak go bolało. Pomylił się, jednak był masochistą. Miał taką kobietę w domu i jej nie dotknął. Masochistą i grzesznikiem. Miał taką kobietę w domu i pozwalał się jej marnować. Obudził się ze snu obojętności. Musi coś zrobić, bo inaczej sfiksuje.
*
- No gdzie ona jest ?! - wykrzyknął Alexis przechodząc przez próg.
- Może byś się najpierw przywitał, co ? - Fabregas pokręcił głową i zamknął drzwi od domu Gerarda.
Sanchez machnął ręką i poszedł szukać gospodarza domu. Znalazł go siedzącego w salonie przed ogromnym telewizorem, który jednak był wyłączony.
- Ej co ty tak ? Myślisz ? - zapytał z przerażeniem Chilijczyk i klapnął obok niego.
Pique rzucił mu mordercze spojrzenie i przywitał się z Cesciem.
- To gdzie ona jest ?
- Spokojnie Sanchez, bo zaraz nam zaprezentujesz swojego kolegę.
Alexis zarumienił się, a Fabregas odetchnął z ulgą.
- No w końcu się uspokoił. Wyobraź sobie, że ja go tak musiałem słuchać od pół godziny.
- No to gdzie ona jest ?
- Navasie Sanchez, jesteś bardziej upierdliwy jak Shakira, kiedy prosi mnie o nową torebkę - zaśmiał się obrońca - Zaraz tu przyjdzie.
- Skąd wiesz ?
Gerard uśmiechnął się tylko znacząco i rozsiadł wygodniej na kanapie. Fabregas wziął pilota i przerzucał kanały w poszukiwaniu sportowego. Nie miał zamiaru brać udziału w tej ich głupiej zabawie.
Po chwili stało się to, co przewidział Hiszpan. Przez drzwi tarasowe weszła Lona.
- Gerard, nie widziałeś gdzieś może smoczka Milana ?
Alexisowi szczęka opadła do samych kolan. Siedział i wpatrywał się z otwartą buzią w kobietę. Gerard nie przesadzał, była bardzo gorąca i marzył, by poznać ją bliżej. Fabregas też zamarł na jej widok. To było po prostu niemożliwe ! Dziewczyna, której wskazał drogę na ulicy i o której próbował jakoś zapomnieć, bo nigdy więcej jej nie spotka, właśnie przed nim stała i pracowała u jego najlepszego przyjaciela ! To musiał być jego szczęśliwy dzień. Chciał coś powiedzieć, ale z wrażenia odebrało mu mowę. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Pique natomiast przeciągnął się i patrząc na Lonę wygiął wargi w szerokim uśmiechu.
- Nie, niestety nie wiem, ale pewnie jest gdzieś tutaj - nie patrząc na Chilijczyka rzucił jeszcze - Alexis zamknij buzię, bo wyglądasz jak idiota.
Lona zaczęła rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu smoczka. Bez niego Milan nie zaśnie, tyle zdążyła się już o nim nauczyć. Chodziła po pomieszczeniu i zaglądała na różne półki. W tym samym czasie trzej piłkarze nie spuszczali z niej wzroku i śledzili każdy jej ruch. Była tym, czego pragnęli. Każdy, poza Fabregasem, marzył o tym, co mógłby z nią zrobić. Tylko Cesc chciał po prostu z nią porozmawiać, ale nie miał jak. Przecież nie ulotni się nagle z salonu i nie pójdzie za nią do dziecka. Byłoby to zdecydowanie zbyt podejrzane. W końcu udało jej się znaleźć ten nieszczęsny smoczek. Był na najwyższej półce regału. Lona była zbyt niska, by go dosięgnąć. Wspięła się na palce i próbowała go złapać palcem. Koszulka uniosła się jej wyżej i odsłoniła płaski, opalony brzuch. Wszyscy trzej zgodnie unieśli brwi i uśmiechnęli się do siebie. Udało jej się sięgnąć smoczek i stanęła normalnie na ziemi. Obciągnęła koszulkę i zaczerwieniona szybko wyszła na taras.
- Wow, jaka laska - jęknął Alexis.
- Nie musisz mi dziękować.
- Co ?
- Zrobiłem to wszystko specjalnie. Myślisz, że Milan położyłby to tak wysoko ? - wyszczerzył się Pique - Ja też muszę mieć jakieś przyjemności.
- Pewnie nie tylko takie - Sanchez poruszył brwiami.
- Wszystko w swoim czasie Alexis, wszystko w swoim czasie - przybił sobie piątkę z nim.
Tylko Fabregas nie uczestniczył w ogólnej radości z powodu ujrzenia brzucha Lony. Szczerze powiedziawszy zaczynał się o nią bać. Samotny Gerard nie był dobrym kompanem do mieszkania, szczególnie jeśli było się taką piękną kobietą. Cesc miał ogromną nadzieję, że uda mu się porozmawiać z opiekunką - chciał ją przestrzec, ale tez bliżej poznać.
~~~~~
No i mamy trójeczkę :) Od tego rozdziału wszystko się zaczyna mhmmm
Napisana z okazji rozpoczęcia czytania drugiego tomu Lalki, normalnie achievement życiowy do wpisania do cv XD
Nie obiecuję, że kolejny będzie za tydzień, ale będę się starać.
Mam nadzieję, że Wam się podobało :)
Na koniec mały Milanek <3 nie lubię dzieci, ale to jest prawie tak słodkie jak Davi Lucca <3
brakuje mi słów
OdpowiedzUsuńdomczi jesteś genialna
asadjfhsdjkfhsdjk <3 zły gerard, ZŁY! powiem wszystko Shaki
Jeeej! świetne! :o
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział, coś czuję, że to opowiadanie będzie moim absolutnie ulubionym :d
Świetny rozdział naprawdę <3 mogłabyś książkę wydać!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i całe opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńhahahahahhahahaha padłam "Myślisz,że Milan położył by go tak wysoko?" buahahahahhahahahahahah Świetny ;*
OdpowiedzUsuńJejku *.* nie wiem od czego zacząć...
OdpowiedzUsuńRozdział jest taki awwww<3 :D
Piszesz tak cudownie, cały czas miałam wrażenie, że jestem tam i to wszystko obserwuję ^.^ Dziękuję Ci za ten mój stan :D
AAAAAAAAAA!!! to jest świetne,boskie,najlepsze i najwspanialsze <3 ta akcja ze smoczkiem i Alexisem mnie rozwaliła haha :D
OdpowiedzUsuńLove max!
OdpowiedzUsuńA.
Genialne opowiadanie *u* <3
OdpowiedzUsuńGerard jest mistrzem w tym opowiadaniu <3 Ale czemu Sanchez? ;___;
OdpowiedzUsuńspokojnie, już go więcej nie planuję XD
UsuńŚwietny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z osób, które tak bardzo cenię sobie za to, jak piszą.
Też zawsze mam wrażenie, jakbym była obserwatorem każdej historii. :)
To się będzie działo xDD
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze, serio <3
+Jestem dumna, że dodałaś go dzisiaj xdd
uhuhuhuh, wyglada na to, ze w Lonie zakochalo sie az 3 pilkarzy ^^ ja mam jednak nadzieje, ze Gerrard nie zdradzi shakiry ;xx
OdpowiedzUsuńŚwietny - pisz szybko kolejny, bo umrę z ciekawości. :D
OdpowiedzUsuńkota nie ma mysz harcuje (cho mi o Piqusia xd)
OdpowiedzUsuńZuy Gerard :D Fabsiu jedyny mądry, myśli mózgiem, nie to co jego kumple :D
Świetny, czekam na nn ;)
Gerard zboczeniec :D
OdpowiedzUsuńCudownaśny <3
Czekam na następny :*
Genialne *-* ah ten Pique...
OdpowiedzUsuńHahaha super rozdział :3
OdpowiedzUsuńChłopaki tylko o jednym..
Jedynie Fabs normalny xd
Czekam na nn <3
Zboczeńce xDD
OdpowiedzUsuńGenialnty rozdział <3
Świetne :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy :)
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Fabregasa ♥
hahahahaha boże jesteś cudowna XD /Tosia
OdpowiedzUsuńawwww <3
OdpowiedzUsuńkocham, kocham, kocham <3
next poprosimy <3
/marii
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam weny na czytanie i dopiero teraz wszystko nadrabiam. Świetne opowiadanie, chyba dopiero pierwszy raz je komentuję, ale spokojnie nadrobi się, czekam na nowy rozdział :))
OdpowiedzUsuńhah, wreszcie mam chwile żeby skomentować. naprawde, lubie to opowiadanie bo niby Barcelona, ale jest Pique *-* co do rozdziału to troche mnie mnie zaskoczyłaś. w każdym razie jak zwykle świetny xd
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńA tym dwóm to tylko jedno w głowie, nieładnie, nieładnie tak, ale bynajmniej Cesc normalny :D
Mam nadzieję, że uda mu się porozmawiać z Loną.
Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
Z pewnością będę czytać bo bardzo mi się podoba to opowiadanie. I jest kochany Pique <3
OdpowiedzUsuńUwieelbiam no! \Dominika;*
OdpowiedzUsuńŚwietny :) <3.
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale dorwać się na dłuższą chwilę do laptopa jest prawie niemożliwe..
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny, omnomno.
a chłopcy znów myślą czymś innym, jezus.......... XD
czekam na następny. :*